Dzień
9,
poniedziałek, 12 marca 2001
Poniedziałkowy poranek zaskoczył wszystkich. Wielki Brat obudził
domowników o 7:00 rano, a następnie kazał im stanąć w dwuszeregu na
podwórku. Zaraz potem ogłosił, że rozpoczął się tydzień
militarny, podczas którego wszyscy dowiedzą się co to jest
dyscyplina, siła, więź i współzawodnictwo. Podział na pokój męski i żeński
został przez Wielkiego Brata zawieszony. Monika została wyznaczona na
dowódcę drużyny żółtych - Manueli, Ani, Piotrka Lato, Sebastiana i
Klaudiusza. Alicja jako dowódca drużyny czerwonych miała pod komendą
Magłosię, Karolinę, Janusza, Piotra Gulczyńskiego i Grzegorza. Żółci
zajęli zieloną sypialnię, a czerwoni - pomarańczową. Zadaniem drużyn
było wykonywanie wszystkich zadań i zdobywanie punktów, które zostały
zsumowane pod koniec tygodnia. Pierwsza konkurencja polegała na wypełnieniu
25 worków piaskiem przez każdą drużynę. Drużyna czerwonych, w
nagrodę za dyscyplinę otrzymała do pomocy saperkę. Żółci musieli
radzić sobie samymi rękoma. Szybko jednak okazało się, że saperka
zniknęła. "Wielki Bracie, nie bawimy się! Oni nam schowali saperkę!"-
wykrzyknęła Alicja. O kradzież oskarżeni zostali przeciwnicy, w
obronie których stanął ich dowódca. Anna znalazła w piasku
Snickersa owiniętego w żółty papierek. Był na nim napis:
"Przesyłam wam 11 Snickersów. Dlaczego 11 - domyślcie się
sami" i podpis - "Żółty Leon, siostrzeniec Wielkiego
Brata". Zaskoczenie domowników, jak i realizatorów programu było
absolutne. Nikt nie wiedział kim jest "Żółty Leon" i nie
wiadomo tego do dziś. Monika ogłosiła, że jej zespół
wykonał zadanie. Punkt powędrował więc na konto drużyny żółtych.
Tymczasem Alicja stwierdziła, że w rzeczywistości to jej zespół
powinien zwyciężyć. Jej zdaniem żółci zaliczyli do swoich worków
trzy, które należały do czerwonych. Dziewczyna poszła na skargę do
Wielkiego Brata, który szybko uciął rozmowę mówiąc: "Trzeba
pilnować swoich worków". Piotrek Gulczyński opowiedział, że ma
syna i jest po rozwodzie. Swoją żonę znał przez 17 lat, a do rozpadu
związku doszło z jego winy - podczas małżeństwa przez rok miał
romans. Ania zdradziła, że jej małżeństwo rozpadło się w 1989
roku, ale oboje pozostali przyjaciółmi do końca. Kiedy jej były mąż
umierał w szpitalu w Warszawie, często go odwiedzała. Wkrótce Wielki
Brat ogłosił kolejne zadanie. Tym razem każda z drużyn musiała
stworzyć swój własny hymn. Przy prezentacji Alicja zapominała tekst
i myliła się, tak więc drugi punkt na swoim koncie zdobyli żółci.
Później Klaudiusz, Gulczas, Sebastian i Gosia postanowili dla żartów
zbuntować się przeciwko swoim dowódcom - na następny dzień planowali
rebelię. Karolina była tego dnia smutna - nie była zadowolona z
tygodnia wojskowego, a przez kilka minut płakała. Pocieszyć starał
się ją Piotrek Lato. O 22:00 nastała cisza nocna. Wszyscy musieli udać
się do swoich sypialni. Obowiązywał całkowity zakaz rozmów. Gosia obawiała się chrapania
Janusza. Karolina i Grzegorz ułożyli się natomiast na sąsiadujących
ze sobą łóżkach. Pod osłoną ciemności i kołder wymieniali czułe
szepty i uściski.
Dzień
10,
wtorek, 13 marca 2001
We wtorek żołnierze zostali obudzeni o 7:00 nad ranem. Drużyna Moniki
była zaspana i całkowicie zapomniała o dyscyplinie. Wielki Brat zarządził
rozgrzewkę. Okazało się jednak, że nie wszyscy byli chętni do ćwiczeń.
Sebastian, Klaudiusz i Gulczas zorganizowali rebelię. "Monika, kochamy cię, ale twoje
rządy się skończyły! Od dzisiaj bez dowódców!" - krzyczał
Klaudiusz. Po chwili do rebeliantów dołączyła Karolina. "Chcemy pokoju, pracy i płacy"-
krzyczeli wszyscy. Buntownicy postanowili stworzyć własną drużynę-
niebieskich. Jednak Wielki Brat zaprowadził porządek i stwierdził, że
istnieje tylko zespół żółtych i czerwonych. Karolina ogłosiła, że
ze względu na miłość do Wielkiego Brata rebelianci wrócą do swych
drużyn. Później Ania zajęła się sprzątaniem Domu. "Pozakładajcie
mi krzesła na górę stołu" - powiedziała. "Zauważyłam
Aniu, że ty nigdy nie mówisz proszę. Zawsze takim rozkazującym
tonem, zrób to, zrób tamto" - odpowiedziała Karolina. "Tak,
ale ja cały czas proszę o to. A co z tego czy ja powiem: pozakładajcie
proszę?" - zareagowała Ania. "Sama forma jest grzeczniejsza i
dla mnie przyjemniejsza" - ucięła Karolina. Tego dnia Wielki Brat
postanowił wytenować swoich żołnierzy i zarządził szkolenia z
zastosowaniem masek gazowych. Manuela już kolejny
dzień cierpiała z powodu - jak mówiła - romansu Grzegorza i Karoliny.
Dziewczyna stwierdziła, że jest zazdrosna i nie wie jak się
tego oduczyć. Grzegorz pocieszał Manuelę i zapewniał ją, że żadnego
romansu nie ma. Karolina obserwowała wszystko z ukrycia, a po chwili położyła
się do łóżka i płakała. W napiętą sytuację wkroczyła Monika,
która z obu stron dowiedziała się, że dziewczyny są mocno zaangażowane.
Grzegorz do tej pory traktował wszystko jak zabawę i nie spodziewał
się, że zarówno Karolina jak i Manuela są o siebie zazdrosne. Wkrótce
Wielki Brat przekazał wszystkim domownikom wyniki sobotnich nominacji.
Wytypowani do opuszczenia Domu zostali Piotrek Lato (4 głosy) i Ania (7
głosów). Piotrek na wieść o nominacji zareagował spokojnie, Ania
tylko "podziękowała" współlokatorom. "Może zaczniesz
mówić proszę?" - dogryzła Ani Karolina. Dowódcy drużyn zostali
po kolei wezwani do Pokoju Zwierzeń. Kolejne zadanie polegało na
przelaniu wody za pomocą menażek z beczek pełnych do pustych. Należało
przy tym pokonać przeszkodę ułożoną z worków z piaskiem. Po
zmierzeniu poziomu wody w beczkach, okazało się, że ponownie zwyciężyli
żołnierze Moniki. Drużyna żółtych miała więc na swoim koncie 3
punkty. Wkrótce nastała cisza nocna.
Dzień
11,
środa, 14 marca 2001
Wojsko pod rządami kobiecych dowódców zaczęło się lekko rozleniwiać. Pierwszym
zadaniem tego dnia było przeprowadzenie porannej zaprawy. Ponieważ drużyna
Moniki była niezorganizowana, ich ćwiczenia z rozkazu Wielkiego Brata
zostały przedłużone. Tylko Ania nie brała udziału w
rozgrzewce- po wtorkowym zadaniu bolała ją noga. Po śniadaniu Sebastian prosił Monikę o
wybaczenie, w sprawach jakie pomiędzy nimi zaszły. Dziewczyna
poinformowała go jednak, że nie ma zamiaru mu wybaczać. Drugie zadanie
polegało na obraniu przez każdy zespół 50 kilogramów ziemniaków. W tej konkurencji punkt zdobyła drużyna
żółtych. Dodatkowo Wielki Brat postanowił, że od tej pory za każde przekleństwo będzie
odejmowane 10 złotych od pieniędzy na piątkowe zakupy. Ogólny stan rywalizacji wynosił 4:0 dla żołnierzy
Moniki. Czerwoni nie przestrzegali nowej reguły ustanowionej przez
Wielkiego Brata i nadal używali niecenzuralnych słów. Przez to
tracili cenne pieniądze. Tymczasem
Monika prała spodnie Gulczasowi. Wywołała tym zdziwienie nie tylko
współmieszkańców, ale także Wielkiego Brata.
Ostatnia konkurencja w tym dniu polegała na przeprowadzeniu musztry z
elementami maskującymi. Lepsi okazali się
czerwoni i to oni zdobyli pierwszy punkt na swoim koncie. Manuela
wyprała Grzegorzowi bieliznę, a później namówiła
koleżanki do zabaw z mikroportami. Dziewczyny wyły do mikrofonów i w
bezpośredniej ich bliskości spuszczały wodę w toalecie. Wielki Brat
zwrócił uwagę, że w ten sposób domownicy naruszają regulamin.
Potem Manuela udzielała innym instrukcji jak poprawnie korzystać z
mikroportów. W
czasie wolnym od zajęć Monika i Karolina rozmawiały o współmieszkankach.
Na pierwszy ogień poszła Ania, a zaraz potem Gosia i Alicja. Zbliżała
się pora ciszy nocnej. Jednak domowników nadal roznosiła energia.
Piotrek Lato przyznał wcześniej, że w kobietach bardzo podobają mu
się stopy. Monika poprosiła więc go, aby ocenił jej stopy w skali od
1 do 10. Mimo próśb, Piotrek nie chciał wyrazić swojej opinii. Po ogłoszeniu
ciszy nocnej, niemal jednocześnie obie drużyny zaczęły potajemnie
szykować dowcipy dla przeciwników. Szybsi okazali się jednak żółci
i to oni wyjęli czerwonym z wojskowych butów wszystkie sznurowadła,
połączyli w jeden sznurek i rozwiesili wzdłuż ściany. Gdy drużyna
Alicji wyszła z sypialni, było już za późno - to oni jako pierwsi
stali się ofiarami żartu. Grzegorz i Janusz zrobili porządek ze
sznurowadłami, jednak zdenerwowana Alicja wtargnęła do sypialni
przeciwników i zażądała zwrotu należących do niej butów, których
w rzeczywistości nikt nie wziął. Na koniec żółci udali
się do kuchni na przekąskę. Ponieważ cisza nocna trwała już od
dawna, Wielki Brat zwrócił domownikom uwagę na
przestrzeganie regulaminu. Drużyna żółtych wróciła do sypialni. Tymczasem Karolina i Grzegorz nadal leżeli obok
siebie, szepcąc sobie coś do uszu.
Dzień
12,
czwartek, 15 marca 2001
W czwartek zostało zarządzone wielkie sprzątanie. Wielki Brat
dostarczył do Pokoju Zwierzeń środki czyszczące. Każda drużyna
sprzątała swoją sypialnię i przydzielone części Domu. Dodatkowo każdy
dowódca musiał wyznaczyć po jednej osobie do czyszczenia okolic łazienki.
Każdy musiał
zaprezentować technikę wykonywanej pracy. Sebastian zdał relację z
tego jak czyścił toaletę, a Gulczas opowiedział jak mył ubikację.
Potem przyszła pora na pierwsze zadanie. W ciągu pół godziny drużyny
musiały wspólnie napełnić wodą basen, znajdujący się w ogródku.
Nie można było używać do tego naczyń. Alicja wpadła na pomysł, by
wykorzystać worki na śmieci. Wody jednak było ciągle mało, więc do
basenu dorzucono worki z piaskiem. Wielki Brat nie zaliczył jednak
zadania i nakazał opróżnienie zawartości basenu do beczek. Tym razem
konkurencja została zaliczona. "Dziwne żeby nie!" - dorzuciła
Monika. Dowódcy drużyny czerwonej i żółtej zostali zaproszeni do
Pokoju Zwierzeń. Przyszła pora na decydujące zadanie, warte 4 punkty.
Dotychczasowy stan rywalizacji wynosił 4:1 dla żółtych. Konkurencja
polegała na pokonaniu toru przeszkód przez Alicję i Monikę. Dla
utrudnienia chłopcy w ogródku rozlali wodę z beczek. Ledwo rozpoczął
się wyścig dowódców, Alicja wykrzyknęła, że boli ją bark. Kiedyś
miała kontuzję, która teraz się odnowiła. Dziewczynę opatrzył w
Pokoju Zwierzeń lekarz. Alicja wyznaczyła na swojego zastępcę w
konkurencji Piotrka Gulczyńskiego, Monika postanowiła sama dokończyć
wyścig. Dziewczyna była zwinniejsza i jako pierwsza pokonała tor
przeszkód - tym samym zdobyła 4 kolejne punkty dla swojej drużyny.
Rywalizacja zakończyła się wynikiem 8:1 dla żółtych. Wielki Brat
ogłosił, że tydzień militarny dobiegł końca. W spiżarni oczekiwały
na wszystkich piwo i K24. Radość z końca wojskowego życia wszystkich
ucieszyła. Jednak wkrótce domownicy ponownie z własnej woli przebrali
się w mundury i śpiewali swoje wojskowe hymny. Gulczas i pozostali
uszykowali dla siebie nowy tor z przeszkodami. Zabawa trwała długo, a
zakończyła się na bitwie Grzesia i Manueli w kałuży błota. Potem
wspólna szarpanina obojga przeniosła się pod prysznic. Koniec
obozowania oznaczał powrót podziału sypialni na damską i męską.
Grześ zastanawiał się, czy ma wrócić do zielonej sypialni, czy
raczej zostać z Karoliną. Wybrał odwrót wojskowy i wylądował w
pokoju chłopców. Wieczorem doszło do sprzeczki pomiędzy Piotrem
Gulczyńskim i Januszem, któremu nie spodobało się jakim sposobem
Gulczas wysyłał go po wodę. "Jachu obraził się jak
panienka" - podsumował kłótnię Piotr.
Dzień
13,
piątek, 16 marca 2001
Po tygodniu militarnym Wielki Brat zarządził porządki. Rozpoczęło
się sprzątanie w Domu i w ogródku. Monika i Piotrek odmówili mycia
opon. Stwierdzili bowiem, że dostali brudne i takie też oddadzą. Wieczorem przyszła pora na quiz,
w którym można było wygrać 600 złotych. Mimo kary za przekleństwa
(9 u żółtych i 17 u czerwonych) wygrana kwota wyniosła 450 złotych.
Zakupy w spiżarni przebiegały tym razem sprawniej. Jednak
domownicy (tak jak przed tygodniem) przekroczyli budżet którym
dysponowali, dlatego też Wielki Brat odebrał im tonik i słoik
ulubionej przez Manueli Nutelli. Po kilku
minutach panowie raczyli się piwem, a panie winem i słodyczami.
Palaczom nadal brakowało papierosów, których tym razem nie było można
kupić. Chłopcy
postanowili wykorzystać zakupioną w sklepiku farbę do włosów.
Wszyscy Dje pofarbowali swoje włosy na blond. Nałogowym palaczom
przeszkadzał brak tytoniu. Alkohol rozwiązał języki chłopców, którzy
zaczęli mówić o kobietach, życiu, nominacjach i przyszłości. Zacieśniły
się kręgi przyjaźni pomiędzy Sękocińskimi DJami - Gulczasem,
Klaudiuszem i Sebastianem. Piotrek Gulczyńki tłumaczył, na czym
polega jego podejście do kobiet w domu i w ogóle. Impreza trwała do
wczesnych godzin porannych. Próby przekonania Wielkiego Brata o
podarowanie papierosów nie dały żadnych rezultatów. Nad ranem DJe,
po omówieniu wszystkich spraw damsko-męskich i zapewnieniu się o
dozgonnej "mega-przyjaźni" wypili resztki alkoholu i położyli
się spać. W Domu zapadła cisza.
Dzień
14,
sobota, 17 marca 2001
W sobotę Wielki Brat chciał sprawdzić zaradność domowników. W
ogrodzie wybuchł kontrolowany pożar. Janusz zauważył go jako
pierwszy i natychmiast ugasił. W nagrodę Wielki Brat dał mu propozycję.
Janusz mógł wybrać jedną z dwóch nagród - telefon do rodziny lub
papierosy dla każdego domownika. Na podjęcie decyzji miał tylko minutę.
Na twarzy Janusza wymalowała się rozterka, sam nie palił. Wszyscy mieszkańcy czekali w napięciu. Wielki Brat odliczał
ostatnie sekundy. W końcu Janusz wybrał papierosy. Odebrał je ze spiżarni
i przekazał grupie. Zaraz potem udał się do ogrodu, gdzie dla
odreagowania stresu zaczął rąbać drewno. Dziewczyny były poruszone
zaistniałą sytuacją. Manuela płakała. Po chwili wszyscy postanowili
pość do ogrodu i śpiewając "Sto lat" podziękować
koledze. Do końca dnia domownicy zastanawiali się, co by wybrali będąc
na miejscu Janusza. Tęsknota za domem i bliskimi przytłumiła
wszystkie inne uczucia. Atmosferę psuł dodatkowo fakt, że następnego
dnia jedna z osób musiała opuścić grę. Po południu Gosia i Manuela
bawiły się mikroportami. Wielki Brat przypomniał im, że jest to
zakazane. Później Monika została zaproszona do Pokoju Zwierzeń.
Dziewczyna otrzymała poduszki dla wszystkich mieszkańców. Domownicy oczekiwali na muzykę. Niestety, na marne. Z nudów dziewczyny (Manuela, Gosia i Monika) bawiły się mikroportami i bagatelizowały uwagi Wielkiego Brata. "Proszę nie bawić się mikroportami, od osób które to robią
będą wyciągnięte konsekwencje" - zapowiedział Wielki Brat. "A jakie konsekwencje? Będzie
bolało?" - pytała Gosia, która zaproponowała, aby uczestnicy otrzymali telewizor lub też żeby mogli obejrzeć jakiś film na video. Późną nocą Ania, Gosia, Sebastian, Klaudiusz, Manuela i Karolina rozmawiali o osobie, która jako pierwsza będzie musiała opuścić grę. Domownicy stwierdzili, że
ten ktoś będzie miał dużo rzeczy do roboty - wywiady, programy telewizyjne, itp.
Dzień
15,
niedziela, 18 marca 2001
Niedziela była dniem oczekiwania na ogłoszenie decyzji widzów. Piotrek Lato był spokojny-
nie przejmował się zbliżającym się wieczorem. Ania opowiedziała dziewczynom o swoich
odczuciach - chciałaby wyjść i zobaczyć córkę, ale również chciałaby zostać i bawić się
dalej. Trwałą rozmowa o muzyce metalowej. Piotrek Lato zaskoczył
Gulczasa znajomością tematu. Panie zaczęły powoli przygotowywać się do programu na żywo. W końcu Wielki Brat
ogłosił, że na dwójkę nominowanych czekają w spiżarni walizki. Gosia pomogła Ani się
pakować. Piotrek radził sobie sam. Po kilkunastu minutach domownicy usłyszeli głos
Grzegorza Miecugowa. Pierwszą osobą, która musiała opuścić Dom Wielkiego Brata była Ania
Baranowska. Mieszkańcy pożegnali ją, zaśpiewali "Sto lat", podrzucili do góry
i odprowadzili do spiżarni. Aby lepiej słyszeć to co dzieje się na zewnątrz, uczestnicy
wybiegli do ogrodu. Kilkanaście minut później panie zaśpiewały Ani specjalnie
przekształcony hymn drużyny żółtych. Picia w rozmowie z Januszem powiedział, że wolałby,
gdyby to on opuścił grę. Wszyscy domownicy mówili o swoich odczuciach w Pokoju Zwierzeń.
Gosia stwierdziła, że w sypialni dziewczyn zaczęło się robić pusto. Wielki Brat wezwał
wszystkich do stołu. Rozpoczęło się nagrywanie talk show "Big Brother - w cztery oczy",
którego prowadzącą była tym razem Alicja. Tematem programu było odrzucenie. Powoli zły
nastrój zaczął mijać. Karolina i Monika rozmawiały o zachowaniu Ani. Później Monika
stwierdziła, że chciałaby zostać w programie przynajmniej dwa miesiące, tak aby móc
spędzić w Domu Wielkiego Brata Wielkanoc. "Chcę miło przeżyć ten czas, mogę odpaść, ale
żeby było miło. Muszę tylko uważać na mój bark... Śpiewać nie mogę, bo mam uszkodzone
struny głosowe, nawet nie mogę już śpiewać w chórze kościelnym" - powiedziała Alicja.
Dziewczyny postanowiły spłatać chłopcom figla. Zaplanowały, że wejdą
im do łóżek,
zaczną namiętnie szeptać i sprawdzać ich reakcje. W plan został wtajemniczony Janusz.
Panie poszły się myć do łazienki. Nie wiedziały, że w tym czasie chłopcy weszli pod ich
łóżka w damskiej sypialni. Gdy dziewczyny wróciły, dalej omawiały szczegóły swojego żartu,
nie wiedząc, kto czai się pod ich posłaniami. W końcu wszystko wyszło na jaw. Gosia i
Manuela nie mogły znieść, że ich dowcip nie wypalił. Chłopcy położyli się spać. Gosia
proponowała, by "odwalić jakiś numerek" operatorom kamer. W końcu obie wpadły na pomysł,
by doprowadzić swój żart do końca - wkroczyły więc do łóżek panów. "Wlazłaś do jaskini lwa dziewczyno" - powiedział Piotrek Lato do Manueli. Pozostałe
koleżanki opuściły sypialnię, zamykając w niej Manuelę i Monikę, którym zaczęły śpiewać kołysankę. Później, w damskiej sypialni, Alicja opowiedziała Karolinie o roli grzechu w życiu człowieka. Dodała, że największym wyrzeczeniem w jej życiu jest odmówić sobie jedzenia. Gosia i
Manuela nadal były pełne energii. Postanowiły więc przebrać się w ubrania panów, wkroczyć do ich sypialni i wykonać parę przebojów - "Dzień
kobiet" oraz "Boys, boys, boys". Monika przebrała się za Sebastiana, Gosia za Klaudiusza, a Manuela za Gulczasa. Wszystkie odpowiednio się ucharakteryzowały i wkroczyły do akcji. Nie udało im się jednak wystarczająco rozbudzić chłopców, dlatego na
koniec pod męską sypialnią ułożyły kukły przedstawiające kolegów. Obok pozostawiły kilka butelek i skrzynkę po piwie.
Dopiero wtedy dziewczyny zdecydowały się położyć spać.