Big Brother 3: Bitwa • Showmag.info

BIG BROTHER 3: BITWA

DZIEŃ 85

Agnieszka FrykowskaAgnieszka KoziołekAndrzej GalicaAnna HoksaArkadiusz BatorskiIreneusz PróchenkoJoanna BiernackaKarolina PikiewiczKatarzyna JanasikKatarzyna WoźnaŁukasz WiewiórskiMagdalena SzewczykMonika BrochackaPaweł IwućPiotr BoruckiTadeusz OstrowskiWojciech Bernacki

Big Brother 3:
Bitwa

Uczestnicy
Wydarzenia
Nominacje
Powiedzieli
Sukcesy
Dom
Zasady
Magazyn

Nasze serwisy:

Showmag.info
Big Brother
Big Brother 2
Big Brother 3: Bitwa
Big Brother 4.1
Big Brother 5

Wydarzenia - Tydzień 08

Dzień 51, poniedziałek, 22 kwietnia 2002
Poniedziałkowy ranek mieszkańcy spędzili w ogrodzie. Arek opowiedział Pawłowi o nocnej kłótni w drużynie niebieskich. Paweł nie mógł uwierzyć, że doszło w niej do takich spięć. Jędrek przedstawił własną wersję wczorajszych wieczornych wydarzeń. Według niego Monika zarzuciła wszystkim mieszkańcom odizolowanie jej od grupy. Dziewczyny stwierdziły, że próbowały nawiązać kontakt z Moniką. "Tylko, że ona wtedy dostała rogi" - skomentowała Kasia. Paweł i Piotr próbowali dowiedzieć się czegoś na temat podejścia Moniki do seksu. Monika przyznała się im, że od trzech lat nie miała żadnych kontaktów seksualnych. Paweł nie mógł w to uwierzyć. "Naprawdę? Trzy lata bez seksu!". Później Piotr i Monika zwierzali się sobie jakich chcieliby znaleźć partnerów i czego od nich oczekują.  "Chemik" opowiedział o tym jak zachowuje się, gdy jest zakochany. Wieczorem odbyły się piąte nominacje. Do opuszczenia programu wskazani zostali: Monika Brochacka (5 głosów) oraz Paweł Iwuć (3 głosy). Na Monikę głosowali wszyscy poza Piotrem. Okazało się więc, że zasady niebieskich związane z nie oddawaniem głosów na członków własnej drużyny były pustymi słowami. Arek i Andrzej po raz kolejny dowiedli, że przyszli do programu tylko dla pieniędzy - oboje też tego nie ukrywali. Zaraz po zakończeniu nominacji Wielki Brat poinformował mieszkańców, że sześciu z nich będzie musiało najbliższej nocy opuścić Dom. Wkrótce rozległ się sygnał oznaczający bitwę. Wielki Brat zaprosił Monikę do Pokoju Zwierzeń. Dziewczyna poinformowała, że wie w jakiej sprawie wezwał ją Wielki Brat.  Nie pomyliła się - Monika była osobą, która jako jedyna nie wzięła udziału w bitwie. Można więc przypuszczać, że Monika ma sztuczny biust. Dowodzi temu fakt zwalniana jej z bitew wymagających wysiłku fizycznego (czołganie, bitwa na poligonie). Pozostali domownicy musieli spędzić trzy dni na polu bitwy, gdzie musieli jeść, spać i walczyć ze sobą pod dowództwem dwóch zawodowych żołnierzy. Drużyny poznały, czym jest wojskowy rygor. W tym czasie Monika przez 3 dni była zdana była tylko na siebie - nie wiedziała co działo się z pozostałymi uczestnikami. Na polu bitwy wiele się zmieniło - pojawiły się okopy, tory przeszkód i polowy "Pokój Zwierzeń". "W tej grze nie ma remisów!" - sierżanci energicznie przywitali drużyny. Katarzyna Janasik została wyznaczona na  zastępcę dowódcy drużyny czerwonych. W drużynie niebieskich funkcje zastępcy objął Arkadiusz Batorski. Wkrótce rozpoczęła się pierwsza bitwa - drużyny walczyły o miejsce do spania. Zawodnicy musieli jak najszybciej przeczołgać się przez rów z błotem. Zwyciężyli niebiescy - w nagrodę mogli spędzić noc w śpiworach. Przegrani musieli zadowolić się kocami. "Oni tu kręcą chyba drugą część kawalerii powietrznej" - skomentował obecną sytuację Paweł. Wkrótce zauważył, że w obozowisku są tylko dwa koce. Zaniepokojony tym stanem zapytał dowódcę o brakujący sprzęt. "Pomyśl!" - odpowiedział sierżant "Nie będziecie spali wszyscy razem, ktoś musi pilnować obozu i ognia!". Przyszedł czas na drugą bitwę - tym razem walka toczyła się o kolację. Drużyny musiały umocnić swoje obozy.  Każda grupa musiała napełnić piaskiem trzydzieści worków i ułożyć je wokół własnych posłań by tworzyły umocnienie. I tym razem zwyciężyli niebiescy - w nagrodę otrzymali bigos i bułki. Gdy reszta mieszkańców zmagała się na polu bitwy, samotnie przebywająca w Domu Monika, ułożyła się do snu. Po posiłku niebiescy musieli umyć menażki wodą i piaskiem. Dowódcy ogłosili, że na mycie pod prysznicem każda osoba ma 45 sekund - można było umyć tylko twarz, zęby i ręce. Należało oszczędzać wodę. Dowódcy poinformowali, że jedna osoba z każdej drużyny musi pełnić wartę. Uczestnicy postanowili zmieniać się, gdy odczują zmęczenie. Gdy nastał świt, ogłoszono alarm dla niebieskich.




Dzień 52, wtorek, 23 kwietnia 2002
Po zaledwie czterech godzinach snu, o 5:00 nad ranem ogłoszono alarm dla niebieskich. Na polu bitwy znalazło się dwóch ciężko rannych pozorantów. Niebiescy musieli udzielić im pierwszej pomocy. Okrzyki dochodzące z pola bitwy obudziły Monikę, która nie miała pojęcia co dzieje się z pozostałymi mieszkańcami. Kilka minut później ogłoszono pobudkę dla czerwonych. Na początek na zawodników czekała poranna zaprawa. Głównym celem dla drużyn podczas manewrów było zdobycie pięciu elementów wozu bojowego. Dowódcy ogłosili bitwę o pierwszą część maszyny. Wszyscy uczestnicy musieli przebrać się w stroje przeciwchemiczne OP-1 i wykonać pięć okrążeń obozowiska (w sumie 5 km). O zwycięstwie decydował czas ostatniego zawodnika drużyny na mecie. W czasie, gdy  drużyny walczyły w warunkach ataku chemicznego Monika korzystała z luksusów sypialni zwycięzców, którą miała do własnej dyspozycji. Pierwszą część wozu - lufę, zdobyła drużyna niebieskich. Mieszkańcy nie zdawali sobie sprawy z tego, jak długo potrwa ich pobyt na polu bitwy, spodziewali się szybkiego powrotu do Domu. "Ojciec" snuł plany na najbliższy wieczór - "Dziś po kąpieli w jacuzzi natychmiast położę się do łóżeczka!". Nie wiedział, że będzie musiał poczekać z realizacją tych planów aż do środy. Przyszedł czas na bitwę o śniadanie. Drużyny walczyły o jakość i ilość posiłku. Należało jak najszybciej przeciągnąć dwie opony o łącznej wadze 160 kg przez 15 metrów piaszczystej ziemi. I tym razem wygrali niebiescy. Później Arek i Katarzyna zostali wytypowani do pokonania specjalnego toru przeszkód.  Sierżant niebieskich opisał im sposób pokonywania poszczególnych przeszkód. Walka toczyła się o drugą część wozu bojowego. Już na pierwszy rzut oka widać było, że nie będzie to łatwa przeprawa. Pierwszą przeszkodą było pokonanie, rozpiętej na drewnianej konstrukcji, sieci o oczkach 50 na 100 centymetrów. Arek pokonał ją dość sprawnie, Katarzyna miała spore problemy, nie mogła poradzić sobie z przejściem górą - straciła dużo czasu. Drugą przeszkodą była drabinka zawieszona nad zbiornikiem z wodą. "Ojcu" niemal udało się ją pokonać, jednak w pewnym momencie zamoczył nogi w basenie. Musiał pokonać przeszkodę jeszcze raz - tym razem wpadł do basenu z wodą. Po tym niepowodzeniu Arek przystąpił do pokonania kolejnej przeszkody - biegu przez opony, który nie sprawił nikomu  większych problemów. Kolejną przeszkodą był tunel z drutu kolczastego, pod którym Arek i Katarzyna musieli przeczołgać się. Zaraz potem zawodnicy musieli pokonać kilka płotków, z których wyższe należało pokonać przechodząc górą, natomiast niższe - pod spodem. Szóstą przeszkodą była równoważnia - zawodnicy musieli przejść po belce zawieszonej nad zbiornikiem z wodą. Ostatnią przeszkodą było przejście po belkach ułożonych w kształt litery W. Wielka przewaga zdobyta na pierwszej przeszkodzie pozwoliła "Ojcu" uzyskać dużo lepszy czas. Jednak dowódcy zaskoczyli mieszkańców swoją decyzją - zwycięstwo w tej konkurencji przyznano czerwonym. Arek nie potrafił prawidłowo pokonać drugiej przeszkody, a w tej konkurencji liczył się nie tylko czas, ale i poprawność  wykonania zadania. Czerwoni zdobyli drugą część składającą się na wóz bojowy. Wkrótce dowódcy przeprowadzili w swoich drużynach musztrę, a następnie uczyli podwładnych pastować swoje wojskowe glany. Drużynie czerwonych udało się zdobyć flagę niebieskich. O 13:00 rozpoczęła się bitwa o trzecią część pojazdu. Każda drużyna musiała wyłowić trzy oznakowane miny z basenu. Rolę nurków pełnili w tym zadaniu Jędrek i Paweł. Magda oraz Piotrek pełnili funkcję szefów transportu. W tej bitwie lepsi okazali się niebiescy, którzy zdobyli trzecią część wozu bojowego. Po bitwie nurkowie mogli skorzystać z prysznica, niestety do dyspozycji mieli tylko zimną wodę. Tymczasem "Chemikowi" udało się odzyskać flagę niebieskich. W kolejnym zadaniu stawką był obiad. Żołnierze musieli przygotować "stanowisko ogniowe do postawy strzeleckiej leżąc". Każdy został wyposażony w saperkę. Wykop musiał mieć określone wymiary, mieszkańcy musieli pracować w warunkach bojowych i w tym czasie nie powinni być widoczni dla wroga. Ponownie wygrali niebiescy. Na obiad otrzymali wojskową grochówkę oraz bigos. Przegrani musieli zadowolić się tak zwaną "wodzianką" - śląską zupą składającą się z wody i drobno zmielonego czosnku. Po 18:00 Piotr udał się do toalety. Magda postanowiła zrobić mu dowcip i uczyniła z niego zakładnika. Aby umilić Monice oczekiwanie na powrót mieszkańców, Wielki Brat podarował jej puzzle. Rozpoczęła się bitwa o czwartą część składającą się na wóz bojowy. Kasia i Piotr musieli rozegrać partię warcabów. Drobnym utrudnieniem był fakt, że zawodnicy znajdowali się w rowie z wodą.  W tej konkurencji lepsza okazała się drużyna czerwonych. Tak więc obie drużyny posiadały po dwie części wozu. Andrzej udał się do obozu czerwonych i przejął ich flagę. Kolejna bitwa rozegrała się o kolację. Mieszkańcy mieli za zadanie wykazać się celnym okiem i pewną ręką. Za trafienie granatem ćwiczebnym do kwadratu o wymiarach 1,5 na 1,5 metra, zawodnik i drużyna mogli otrzymać 2 punkty. Za trafienie do okręgu o średnicy 3 metrów - 1 punkt. Najwyżej punktowane było okno o wymiarach metr na metr - 3 punkty. W czasie, gdy na polu bitwy drużyny toczyły ciężkie boje o posiłek, Monika otrzymała od Wielkiego Brata wykwintną kolacje. Szampan, wino, kawior i słodycze. Drużyna niebieskich zdobyła 5 punktów. Drużyna czerwonych uzyskała6 punktów i w nagrodę otrzymali na kolację dostali ciepłą  kaszankę i świeży chleb. Niebiescy zjedli na kolację salceson i zaoszczędzoną z wcześniejszych posiłków mielonkę w puszce. Dowódca czerwonych zaproponował Andrzejowi pojedynek. Stawką była zdobyta wcześniej czerwona flaga. Zawodnicy zmierzyli się w wyścigu szybkościowym, do granic obozowiska niebieskich i z powrotem do miejsca startu. Sierżant czerwonych okazał się być lepszy w tej rozgrywce, odzyskał flagę dla swojego oddziału. Wkrótce ogłoszono ciszę nocną i zakazano wszelkich rozmów. Żołnierze już wcześniej ustalili kolejność zmiany warty i czuwania nad ogniem. Gdy nastał świt, ogłoszono alarm - tym razem dla drużyny czerwonych.





Dzień 53, środa, 24 kwietnia 2002
Po kilku godzinach snu, nad ranem ogłoszono alarm medyczny - tym razem dla czerwonych. Symulowany wybuch zranił dwie osoby. Czerwoni musieli udzielić pierwszej pomocy poszkodowanym i przetransportować ich w bezpieczne miejsce. Dowódca ocenił działania ratownicze i udzielił czerwonym pouczenia na temat pierwszej pomocy. Wkrótce ogłoszono pobudkę dla niebieskich. Rozpoczęła się krótka rozgrzewka, zaraz po niej żołnierze mogli się umyć. Przyszedł czas na bitwę o śniadanie - wyścigi taczek. W zawodach startowało po dwóch uczestników z każdej drużyny - jedna osoba była trzymana za nogi i musiała poruszać się tylko za pomocą rąk. Pary miały do pokonania dystans 50 metrów. W tej bitwie wygrali czerwoni. "Jecie to, co złapiecie" - orzekł niebieskim ich dowódca. Jego drużyna została  zdyskwalifikowana za nie stosowanie zasad fair play - dopingujący kolegów "Chemik", przeszkodził drużynie czerwonych podczas wykonywania zadania. Kilkanaście minut później dowódcy uczyli żołnierzy zasad bezpiecznego posługiwania się bronię. Kolejną bitwą był pojedynek strzelecki. Na początku przeprowadzono serię treningową w strzelaniu do balonów, w której lepsi okazali się niebiescy. Jednak prawdziwa bitwa była dopiero przed nimi. Walka toczyła się o piątą część wozu bojowego (do tej pory każda z drużyn zdobyła po dwie części). Każdy z mieszkańców miał do zestrzelenia trzy balony. W tej konkurencji liczył się czas dobiegnięcia na stanowisko strzelnicze oraz czas powrotu i celność. Za każdy niecelny strzał, dowódca doliczał 15 sekund karnych. Wszyscy strzelali bezbłędnie. Minimalnie szybsi byli niebiescy (różnica czasów - 2,5 sekundy) i to oni zdobyli piątą część wozu bojowego. Potem przyszła kolej na następne szkolenie - dowódcy postanowili przeprowadzić ze swoimi podwładnymi kurs walki wręcz. Poligon okazał się nie tylko miejscem bitew, ale także niezłą szkołą życia. Magda nauczyła się rąbać drewno - Jędrek udzielał jej kilku cennych wskazówek. Po 15:00 dowódcy postanowili zabawić się kosztem mieszkańców. Pod pretekstem sprawdzenia nabytych przez nich umiejętności zlecili im wykonanie przewrotnego zadania. Arek i Paweł musieli obiec poligon niosąc w tym czasie drewnianą skrzynię. Na obiegnięcie poligonu mieli czterdzieści sekund, mogli się pomylić zaledwie o pięć sekund. Panowie obiegli poligon i zmieściliby się w czasie, gdyby nie zawahali się gdzie postawić skrzynię. Po  kilku minutach nadeszła pora na bitwę w której stawką był obiad. Tym razem było to siłownie się na ręce. Walczący zawodnicy (Piotr i Paweł) przez cały czas musieli patrzeć sobie w oczy. "Chemik" wygrał z Piotrem, jednak opuścił wzrok i walkę trzeba było powtórzyć. Tym razem - w walce na lewe ręce lepszy okazał się Paweł. Niebiescy na obiad otrzymali jedynie zupkę mleczną. Tymczasem czerwoni dostali kapuśniak oraz golonkę. Po 17:00 rozpadał się deszcz. Żołnierze najpierw musieli zabezpieczyć obozowisko, a dopiero później mogli schronić się pod wojskowymi pałatkami. Magda i Katarzyna doszły do wniosku, że w drużynie czerwonych znacznie przyjemniej spędza się czas niż w drużynie ich przeciwników. "Pewnie, że u nas jest lepiej. A jak ma być skoro mamy w drużynie dwie dziewczyny. Iwucia przerobimy na trzecią i w ogóle będzie super!" - stwierdził dowódca czerwonych. Pawłowi najwyraźniej nie spodobała się sugestia dowódcy. Mieszkańcy nie wiedzieli kiedy dobiegnie końca ich pobyt na poligonie. Do tej pory drużyny stoczyły pięć bitew. Stan rywalizacji wynosił 3:2 dla niebieskich. Wkrótce przyszedł czas na bitwę tygodniową o wartości pięciu punktów. Zwycięska drużyna w najbliższym tygodniu będzie mogła spać w luksusowej sypialni i korzystać z innych przywilejów. Dowódca niebieskich wybrał dwóch ochotników - Magdalenę Szewczyk i Piotra Boruckiego. Na początek zawodnicy musieli pokonać małpi most, Magda poradziła sobie z tą przeszkodą bardzo sprawnie, jednak Piotr miał problemy i wpadł do wody. Dalej na zawodników czekał pieniek brzozowy, z którym należało  pokonać pozostałe elementy toru. Ostatnim punktem bitwy było pokonanie rozpiętej na drewnianej konstrukcji, sieci. Jako pierwsza tor przeszkód pokonała Magda. Piotr poddał się, nie pokonał małpiego mostu. Czerwoni wygrali bitwę tygodniową. Ogólny stan rywalizacji w tym tygodniu wyniósł 7:3 dla drużyny czerwonych. Chwilę później dowódca niebieskich pożegnał się z mieszkańcami. "Obowiązki wzywają" - tak uzasadnił swoje odejście. Bliski koniec manewrów na poligonie mieszkańcy świętowali piwem i kiełbaskami. Wieczorem, przy wspólnym ognisku żołnierze marzyli o kolejnym kuflu piwa. "Żołnierską rzeczą napić się" - dodał dowódca czerwonych. Najbliższą noc mieszkańcy spędzili jeszcze na poligonie, jednak tym razem nie musieli trzymać warty.





Dzień 54, czwartek, 25 kwietnia 2002
Po przebudzeniu, dla umilenia przedpołudnia Piotr, Paweł, Arek i Jędrek zasypywali i wyrównywali doły. W tym samym czasie Kasia z Magdą grabiły pozostały teren. "Posprzątać ten śmietnik!" - krzyczał dowódca. Paweł zbyt długim pobytem w toalecie wzbudził podejrzenia Jędrka. "Co on tam robi?" - zastanawiał się Janosik i bombardował latrynę kamieniami. Paweł zareagował głośnym krzykiem - "Dajcie mi się spokojnie wysrać!". Po 14:00 Wielki Brat włączył Monice muzykę na pobudkę. Podczas manewrów mieszkańcy walczyli nie tylko o elementy wozu bojowego, ale również o jakość posiłków. Popołudniowy quiz zadecydował o tym kto musiał przygotować obiad, a kto mógł "leżeć bykiem". Lepszą znajomością zagadnień wojskowych wykazali się niebiescy. Jednak zanim pozwolono im się położyć, dowódca sprawdził, czy Piotrek potrafi w sposób przepisowy poprosić o materac. Szeregowy Chemik zaliczył próbę. Drużyna niebieskich "leżała bykiem" aż do obiadu. Później dziewczyna wzięła prysznic i układała puzzle. W ten sposób spędzała kolejne godziny w oczekiwaniu na powrót pozostałych mieszkańców. Tymczasem dowódca postanowił sprawdzić czujność i wyszkolenie mieszkańców - żołnierzy. Rzucił atrapę i krzyknął - "Granat!". Wszyscy padli na ziemię. Nie wszyscy jednak postąpili prawidłowo. Zawodnicy powinni ustawić się nogami do zagrożenia. Wieczorem, po trzech dniach pobytu na poligonie wojskowym, obie drużyny powróciły do Domu Wielkiego Brata. Najpierw jednak odbył się pojedynek. Za zaangażowanie w dotychczasowych manewrach Wielki Brat  wyróżnił cztery osoby: Kasię i Andrzeja oraz Magdę i Arka. W parach stoczyli oni bitwę. Wygrywały te osoby, które najszybciej pokonały tor przeszkód. Stawką była rozmowa telefoniczna z bliską osobą, a zwycięzcami okazali się Arek i Andrzej. Wkrótce dowódcy rozkazali czerwonym i niebieskim szybkie spakowanie się i powrót do Domu wraz z wozem bojowym. Jedynie Arek nie był zadowolony. "Znowu będzie nuda" - powiedział. Monika przez cały ten czas była sama - Wielki Brat serwował jej jedynie odrobinę muzyki i puzzle. Teraz była zadowolona - w Pokoju Zwierzeń nie ukrywała łez. Wszyscy cieszyli się z powrotu do Domu, choć wspominali też swój pobyt na poligonie. Wielki Brat ogłosił, że w tym tygodniu z wynikiem 7:3 zwyciężyła drużyna czerwonych. Domownicy przystąpili do zamiany sypialni i uroczystego zawieszenia nowej punktacji na drzwiach Pokoju Zwierzeń. Wielki Brat do zbliżającej się kolacji dołączył butelkę szampana. Mieszkańcy wznieśli toast - "Za to żeśmy wszyscy dali radę, za zdrowie naszych dowódców, za zdrowie Brata - można powiedzieć generała!".




Dzień 55, piątek, 26 kwietnia 2002
Mimo, że mieszkańcy opuścili poligon, pozostały im żołnierskie nawyki. Arek rozpoczął dzień od dokładnego wypastowania wojskowych butów. Pobyt na poligonie wpłynął nie tylko na stan obuwia mieszkańców, ale również na ducha walki. Postanowili we własnym zakresie poprawić nienajlepszą kondycję fizyczną. Po trzydniowym pobycie poza Domem drużyna czerwonych mogła w pełni wykorzystać luksusy należne zwycięzcom. Kasia wzięła długi, gorący prysznic. Później Magda postanowiła dołączyć do Pawła kąpiącego się od jakiegoś czasu w jacuzzi. Paweł był bardzo zdziwiony zachowaniem Magdy, natychmiast podniósł ręce do góry i zakomunikował, że nic ich nie łączy. Wielki Brat przygotował niespodziankę dla Kasi. W nagrodę za waleczność na poligonie mogła ona telefonicznie porozmawiać z Michałem Figurskim, dziennikarzem radia RMF-FM i na antenie zadedykować piosenkę swoim najbliższym. Andrzej i Arek, którzy wygrali ubiegło-dniową rywalizację, mogli w nagrodę telefonicznie  porozmawiać ze swoimi najbliższymi. "Harnaś" zdecydował się na rozmowę ze swoją żoną, z którą jest tylko formalnie. Od 6 lat mieszkają bowiem osobno. Oprócz niej porozmawiał z córeczką Majką i synem Jędrkiem. Arek porozmawiał z żoną i synami: Emilem oraz Wiktorem. Wieczorem odbyły się zakupy. Tym razem przebiegły one wyjątkowo nerwowo - po odczytaniu regulaminu drużyna czerwonych udała się do spiżarni. Magda przekroczyła czas przebywania w sklepiku. Czuła się bardzo niezręcznie, że przez nią drużyna musiała oddać część produktów. Szalę  nerwów Magdy przeważyła żartobliwa uwaga Piotra, że ciągle coś kombinuje i ma już opinię cwaniaczka. Dziewczyna zapłakana pobiegła do łazienki. Wszyscy czekali na jej powrót - dopiero wtedy Wielki Brat ogłosił, że rozliczenia zakupów dokona Kasia Janasik.  Magda postanowiła, że odda Wielkiemu Bratu wszystkie wybrane przez siebie produkty. Wielki Brat nie zgodził się jednak na oddanie wszystkich zakupów Magdy. Czerwoni wydali w sumie 290 z 350 złotych. Wielki Brat nie widzi powodu, by gratulować im udanych zakupów. Zakupy lepiej poszły niebieskim - wartość ich produktów wyniosła dokładnie 150 złotych - tyle ile mieli do wykorzystania. Po konsultacjach z Wielkim Bratem zakupili dodatkowo depilator w kremie. "Na szetlanda dla Hydro i 14 włosów Chemika" - śmiał się Andrzej.  Później dodał - "Mamy kobitę w składzie i chcieliśmy ją depilować, bo jest zarośnięta". Monika zaakceptowała wybór - "Tak, bo zarosłam przez te dwa tygodnie". Wielki Brat poinformował mieszkańców, że wyniki nominacji zostaną ogłoszone w sobotę wieczorem. Czekała więc ich jeszcze jedna noc w niepewności. "Czemu tak późno?" - zapytał Piotr. "Lepiej późno niż wcale" - odpowiedział Wielki Brat wywołując wesołość mieszkańców. Jedną z rzeczy wybranych ze sklepu Wielkiego Brata była farba do włosów dla Katarzyny. Długo na nią czekała więc cały wieczór spędziła na poprawianiu koloru swoich włosów. Tymczasem realizatorzy programu zapowiedzieli na sobotę wejście nowego uczestnika gry.




Dzień 56, sobota, 27 kwietnia 2002
Kasia zaczęła dzień od długiej kąpieli. Mieszkańcy rozmawiali o ulubionych filmach. Monika wymieniła wśród nich takie tytuły jak "Kolekcjoner kości" i "Twierdza". Magda najwięcej razy oglądała "Dirty Dancing" - uczyła się tańczyć według tego filmu. "A ja widziałem 17 razy Wejście Smoka" - stwierdził spokojnie lecz stanowczo Arek. Po jednodniowym zrywie bojowym do dbania o własną kondycję, w sobotę domownicy nie byli już tak skłonni do wysiłku fizycznego. Magda, ćwicząc w ogrodzie, śmiała się z ich słomianego zapału. Piotrek powiedział Kasi, że gdy opuści Dom, będzie musiał sprawić sobie prawo jazdy - nie wyobrażał sobie jazdy autobusem. "Autografy będziesz rozdawał" - śmiała się Kasia. Później Piotr rozmawiał z Moniką. "Ile ja się będę musiała tłumaczyć z tego na zewnątrz" - powiedziała Monika o swoich kontaktach z "Chemikiem". Piotrek odpowiedział - "Wybaczy ci". Monika śmiała się, że nie będzie miał czego wybaczyć, bo przecież nie robią niczego złego. Monika zwierzyła się mieszkańcom, że od trzech lat nie uprawiała seksu. Paweł i Magda zastanawiali się czy to prawda i czy jest to w ogóle możliwe. Dyskutowali też o tym, czy w życiu Moniki jest jakiś mężczyzna. Mieli bowiem sprzeczne doniesienia na ten temat. Paweł uskrzydlony rozmową zapytał - "A Ty Madzia strzelałaś tu z palca albo coś takiego?". Magda zaprzeczyła śmiejąc się i zapytała go o to samo. "Nie, ja też nie. Przyznaję się szczerze, że nie. To znaczy 'pałacyk i latarenka' nie" - odpowiedział Paweł. Wieczorem Wielki Brat ogłosił domownikom wyniki nominacji. Zaraz potem Monika i Paweł powiedzieli w Pokoju  Zwierzeń o swoich odczuciach odnośnie wystawienia ich przez mieszkańców do opuszczenia Domu. Monika w programie na żywo powiedziała, że była pewna swojej nominacji. Nie przejęła się jednak. Miała nadzieję, że po wyjściu z Domu spotka się z córeczką, rodziną i z osobą do której coś czuje. Tak więc długo kreowany przez TVN romans Moniki i Piotra diabli wzięli. Wkrótce przyszedł czas na wybór nowych kapitanów. W Pokoju Zwierzeń każdy musiał wskazać jedną osobę na to miejsce. Można było głosować na samego siebie. Jako pierwsza do głosowania przystąpiła drużyna niebieskich. Arek na kapitana wybrał Piotrka, a Andrzej, Piotr i Monika zdecydowali się na Arka. Następnie do wyborów przystąpiła drużyna czerwonych. Kasia wybrała na miejsce kapitana Magdę, a Paweł i Magda  zdecydowali się na Kasię. Kapitanem drużyny niebieskich został Arek, a czerwonych Kasia. Oboje musieli wygłosić krótkie mowy. Wielki Brat przypomniał, że kapitanowie są strażnikami regulaminu Domu Wielkiego Brata. Domownicy nic nie wiedzieli o planowanej niespodziance. Tego dnia do Domu miał wejść nowy uczestnik. Niestety podczas ćwiczeń dotyczących jego wejścia do ogrodu doznał on kontuzji. Jego przybycie do Domu zostało odwołane. Magda martwiła się o zdrowie Jędrka, który ostatnio często uskarżał się na różne dolegliwości. Magda uznała, że to wynik złego odżywiania oraz palenia ogromnej ilości papierosów. Nakłaniała go do zmiany tych niebezpiecznych nawyków. Miła wieczorna atmosfera nastroiła dziewczyny do żartów - najpierw ustawiły się przed prysznicem z którego w  tym czasie korzystał Arek. Dziewczyny zaczęły żartować z jego nagości. "Tato, a miałeś kiedyś ogonek" - powiedziała Monika. Arek udał, że zupełnie nie przejmuje się obecnością dziewczyn. Po wielu prośbach Wielki Brat włączył domownikom muzykę. Wszyscy wspólnie tańczyli - Piotr z Moniką, a Andrzej z Magdą. Paweł nie chcąc okazać się gorszy, chwycił Magdę - jak to określił Arek - "centralnie za podwozie". Magda bardzo się zdenerwowała. Piotr poszedł się kąpać. Panie rozebrały się do kostiumów i wtargnęły do kabiny prysznicowej. Piotrka początkowo speszyły trzy niemal nagie dziewczyny, jednak później najwyraźniej spodobała mu się ta zabawa. Gdy wyszedł spod prysznica, Magda postanowiła ściągnąć zasłaniający go ręcznik. Paweł czuł się winny swojego zachowania w  stosunku do Magdy. Udał się ją przeprosić - "Jesteś starsza i nie powinienem tak się zachowywać". Później Magda i Kasia próbowały nawiązać kontakt z jedną z kamer. Usiłowały wymusić na niej deklarację sympatii. W nocy Paweł, Piotr i Monika długo rozmawiali na temat seksu. Pawła wyraźnie dręczyła trzyletnia abstynencja seksualna Moniki. Teraz usiłował dowiedzieć się, kiedy dziewczyna zamierza ją zakończyć. Monika stwierdziła, że jak wyjdzie z Domu Wielkiego Brata i pozna kogoś interesującego, to na pewno zdecyduje się na seks. Tej nocy Piotr i Monika zasnęli jako ostatni. Wcześniej długo siłowali się w swoich posłaniach, Piotrek próbował położyć Monikę na łopatki.





Dzień 57, niedziela, 28 kwietnia 2002
Niedziela upłynęła domownikom na leniwym odpoczywaniu w salonie. Monika przygotowała walizki na wieczór. Piotr, na wszelki wypadek, przekazał Monice telefon i adres e-mailowy do swojego brata. Prosił, żeby się z nim skontaktowała. Naturalnie, o ile to właśnie ona miałaby opuścić Dom. Paweł i Monika zastanawiali się, jak zostaną przywitani na zewnątrz. Wspominali dni spędzone w Domu. Oboje zaczęli denerwować się przez wieczornym wyjściem. Później zastanawiali się, czy w Domu Wielkiego Brata pojawi się jeszcze jakiś nowy mieszkaniec. Paweł był przekonany, że tak. Jego zdaniem wprowadziłoby to trochę ciekawego zamieszania. Andrzej poprosił pakującą się Monikę, by podarowała mu swą bieliznę. Dzięki temu Jędrek stał się posiadaczem pełnej kolekcji bielizny pań z Domu Wielkiego Brata. W wieczornym programie "Big Brother Ring" przedstawiono materiał filmowy podczas którego niedoszły nowy mieszkaniec Domu Wielkiego Brata doznał wypadku. Uczestnikiem tym miał być Jacek Komosiński - były spadochroniarz Legi Cudzoziemskiej i dowódca drużyny niebieskich podczas ich pobytu na poligonie. Pojawił się on na polu bitwy skacząc z helikoptera. Później musiał pokonać ogrodzenie odgradzające Dom Wielkiego Brata. Była to ostatnia próba skoku. W tym czasie mieszkańcy zamknięci byli w sypialniach.  Jacek wszedł na dach i niefortunnie skoczył na podwórko. Uczestnik uległ wypadkowi i czeka go dwutygodniowy pobyt w szpitalu i kilkumiesięczna rehabilitacja - stwierdzono złamanie śródstopia obojga nóg. Co ciekawe operatorzy kamer powinni być przygotowani na wejście  nowego mieszkańca. Dlaczego więc kamery nie zarejestrowały jego upadku? A może cała sytuacja jest kolejną wymyśloną historią TVN? W Pokoju Zwierzeń Paweł i Monika musieli podać powody, dla których to właśnie oni powinni pozostać w Domu Wielkiego Brata. Jak zwykle żadne z nich nie chciało się zareklamować. W końcu przyszedł czas na ogłoszenie decyzji telewidzów. Wybór padł na Pawła Iwucia, na którego oddano 73,81% głosów. Monika, mimo zwycięstwa w rywalizacji płakała. Przeprosiła Pawła, powiedziała, że nie chciała by tak się stało. Po wyjściu Pawła, mieszkańcy przy wspólnym stole rozmawiali o o nim. "Mógłby być politykiem" - stwierdziła Kasia. "Nie boi się mówić, ma swoje zdanie ,a dziś był bardzo opanowany" - dodała. "Mam odczucie, że on gdzieś jest tam, w sypialni" - powiedziała  Monika. Wieczorem, dla rozładowania stresu Wielki Brat podarował mieszkańcom odrobinę szampana i włączył im muzykę. Kasia i Magda rozmawiały w pokoju kąpielowym o Monice. Magda powiedziała Kasi, że kiedyś podczas rozmowy z Moniką powiedziała jej, że nie ma w zwyczaju szybkiego zbliżania się do ludzi. Uważa to bowiem za nienaturalne i sztuczne. Na to Monika odpowiedziała jej: "Bo ty jesteś zazdrosna". Magda stwierdziła, że nie wie o co ma być zazdrosna. W nocy Monika głaskała włosy Piotrka. "Mój facet cię zabije! On jest bardzo zazdrosny. Jak jestem z nim, to uwielbiam właśnie tak głaskać go po głowie". "To co ja tutaj robię?" - zastanawiał się Piotr.




w górę

© 2002-2024 Showmag.info