Big Brother 3: Bitwa • Showmag.info

BIG BROTHER 3: BITWA

DZIEŃ 85

Agnieszka FrykowskaAgnieszka KoziołekAndrzej GalicaAnna HoksaArkadiusz BatorskiIreneusz PróchenkoJoanna BiernackaKarolina PikiewiczKatarzyna JanasikKatarzyna WoźnaŁukasz WiewiórskiMagdalena SzewczykMonika BrochackaPaweł IwućPiotr BoruckiTadeusz OstrowskiWojciech Bernacki

Big Brother 3:
Bitwa

Uczestnicy
Wydarzenia
Nominacje
Powiedzieli
Sukcesy
Dom
Zasady
Magazyn

Nasze serwisy:

Showmag.info
Big Brother
Big Brother 2
Big Brother 3: Bitwa
Big Brother 4.1
Big Brother 5

Wydarzenia - Tydzień 05

Dzień 30, poniedziałek, 1 kwietnia 2002
W poniedziałek mieszkańcy korzystali z ładnej pogody, "Ken" i "Ruda" opalali się. Arek i Paweł nawiązali do tradycji Śmigusa Dyngusa. Udało im się zaskoczyć opalające się dziewczyny, te postanowiły nie pozostawać im dłużne. Oblały również spokojnie opalającego się "Kena". "Tylko na to czekałem. Jak wojna to wojna" - zapowiedział zemstę Łukasz. I tym razem mieszkańcy byli podzieleni na drużyny - chłopcy walczyli przeciwko dziewczętom. W ruch poszły wszystkie wiadra i miski dostępne w Domu Wielkiego Brata. "Barbie" i "Zołza" przezornie nie opuściły swojej sypialni. Po porannych szaleństwach śmigusowo - Dyngusowych mieszkańcy zasiedli do stołu. W Pokoju Zwierzeń Agnieszka "Zołza" zmieniła zdanie - postanowiła pozostać w Domu Wielkiego Brata. Wkrótce przyszedł czas na  pierwszą w tym tygodniu bitwę. Łukasz musiał podjąć decyzję, kto z jego drużyny nie weźmie w niej udziału. Tym razem zdecydował się na siebie - nie chciał by ktoś miał do niego pretensje o odsuwanie od konkurencji. Zadaniem mieszkańców było jak najdłuższe utrzymanie się na drążku, zawieszonym nad basenem z wodą. Zawodnicy mogli trzymać się jedynie rękoma. Bitwę wygrywała ta drużyna, której zawodnicy w poszczególnych pojedynkach utrzymali się na linie dłużej. Magda zwyciężyła z Arkiem, "Frytka" wygrała z Anią, Jędrek utrzymał się odrobinę dłużej niż Paweł, Kasia "Chuda" pokonała Piotra, a Agnieszka "Zołza" nie zmierzyła się z Kasią "Rudą" - odmówiła wzięcia udziału w konkurencji. Punkt walkowerem zdobyła drużyna czerwonych. Stan rywalizacji w tej bitwie wynosił 4:1 dla drużyny  czerwonych. Tak więc to oni wygrali całą konkurencję - zdobyli pierwszy w tym tygodniu punkt. Ponieważ Agnieszka "Zołza" odmówiła wzięcia udziału z bitwie, Wielki Brat przyznał dodatkowy punkt czerwonym. Tego dnia odbyła się jeszcze jedna bitwa. Tym razem drużyny miały za zadanie pokonać wyznaczony tor (od linii startu aż do miejsca, gdzie znajdował się stolik) trzymając w rękach tackę z jajkami. Wszystko wydawało się bardzo proste, ale Wielki Brat przygotował małe urozmaicenie. Na trasie znalazła się "strefa wodnego zagrożenia", na której domownicy byli rażeni wodą. Zadaniem drużyn było dostarczenie jak największej ilości "nienaruszonych" jaj do stolika. Tym razem to Wielki Brat zdecydował kto z drużyny czerwonych nie weźmie udziału w konkurencji - wybrał Kasię Woźną. Po bitwie okazało  się, że drużyna niebieskich stłukła siedem jaj, a czerwonych cztery. Tak więc drugą bitwę w tym dniu wygrali czerwoni, zdobywając tym samym trzeci punkt na swym koncie. Po powrocie do Domu ulubionym tematem mieszkańców stały się wydarzenia z pierwszej bitwy, podczas której Arkowi spadły spodnie. Wszyscy z humorem komentowali całe zajście. Zołza: "A za takie występy to ci ojciec chyba więcej płacą, nie?". Arek (śmiejąc się): "Jak wyjdę to będę musiał obejrzeć i to kilka razy". Drużyna czerwonych postanowiła zadbać o swoją kondycję fizyczną biegając na podwórku. "Barbie" tęskniła za domem. "Mieszkam w Bielsku, w samym centrum na 11 piętrze Za oknem panorama całego miasta a wieczorem widok na oświetlony ratusz" - rozmarzyła się Ania. "Teraz wylądujesz w Warszawie"-  wtrąciła się "Zołza". "Wszędzie ciężko o pracę, ale w Warszawie chyba łatwiej niż w Bielsku. Myślałam o przeprowadzce już przed wejściem do programu" - dokończyła Ania. Wielki Brat wezwał Annę do Pokoju Zwierzeń. Rozmawiał z nią o zrezygnowaniu "Zołzy" z udziału w konkurencji. Po wyjściu "Barbie" zwołała wszystkich z drużyny niebieskich w sypialni. Tłumaczyła, że Agnieszka "Zołza" jest chora i tylko dlatego nie wzięła udziału w bitwie. Dodała, że nie jest takim kapitanem jak "Ken", który za wszelką cenę chce zwyciężyć. Ania nie będzie nikogo zmuszać do walki za wszelką cenę - dla niej ważniejsi są przyjaciele i nie będzie narażała niczyjego zdrowia. Kasia "Chuda" postanowiła ułożyć piosenkę o Domu i jego mieszkańcach. Agnieszka "Frytka" przysłuchiwała się jej. Słowa przypadły Agnieszce do gustu. Zainspirowany pomysłem "Chudej", "Ken" postanowił zrymować słowa o Domu Wielkiego Brata w stylu hip-hop. W ogrodzie Paweł podrzucał Łukaszowi słowa. Święta w Domu Wielkiego Brata dobiegły końca. Wielki Brat postanowił, że mieszkańcy powinni odnieść wszystkie produkty żywnościowe, również te znajdujące się w lodówce do spiżarni. Tym niewdzięcznym zadaniem zgodnie z regulaminem Domu, zajęli się przegrani. Agnieszka "Zołza" wyznała, że od dwóch lat jest zaręczona. Dopiero teraz odczuła, że czuje miłość do swojego chłopaka, Wieczorem w ogrodzie, z papierosem w dłoni, Kasia zarzuciła Pawłowi, że chodzi za Łukaszem jak cień, że próbuje się do niego upodobnić. "Nie obrażaj mnie" - ostro zareagował Paweł. "Jak się lubi co się nie ma, to się lubi co się  ma" - dodał. Wspominał również przyjaciół, których zostawił na zewnątrz. Później, w salonie Kasia wyznała Pawłowi - "Słodki jesteś, taki do przytulania". "To jest właśnie mój problem" - odpowiedział Paweł nie ciesząc się z komplementu. Mieszkańcy rozpoczęli rozmowę na temat autorytetu Łukasza, który obscenicznie zachował się podczas bitwy. W końcu po złośliwych komentarzach mieszkańców na temat ich przytulania, Kasia wściekła się - "Pablo od jutra trzymamy się tylko za rączki, głaskać i przytulać się będziemy jak wyjdziemy". Paweł - "Trzymam cię za słowo". Zbliżała się cisza nocna dla przegranych. "Ken" ćwiczył w sypialni, a "Frytka" mu pomagała. W końcu Agnieszka zaczęła się do niego przytulać i całować. Paweł wykorzystał ten moment i wskoczył pod jej kołdrę, by być bliżej śpiącej obok Agnieszki Kasi. "On jest w moim łóżku" - zaprotestowała "Frytka". "A ty w moim"- odparł Paweł. Późną nocą mieszkańcy rozmawiali o duchach. Postanowili przejść od słów do czynów. Niemal cała drużyna czerwonych wzięła udział w zaimprowizowanym seansie spirytystycznym. Tylko Kasia była przeciwna - "Odradzam wam, jeszcze jakąś zmorę wywołacie!". Drużyna niebieskich postanowiła przestraszyć czerwonych i wysłała do ich sypialni Piotra przebranego za zjawę.





Dzień 31, wtorek, 2 kwietnia 2002
Po ogłoszeniu pobudki dla przegranych, "Ken" przeniósł się ze swoim posłaniem do ogrodu. Powrócił temat duchów wywołany ubiegło-dniowym seansem spirytystycznym. Magda wspomniała sen, w którym uprawiała seks z duchem. Piotr i "Frytka" wrócili do pomysłu zorganizowania przedstawienia na temat życia w Domu Wielkiego Brata. Tym razem miałoby ono mieć formę parodii programów telewizyjnych. Każdy miałby w nim jakieś zadanie np. "Hydro" prowadziłby kącik kulinarny. Przedstawienie w ogrodzie zaowocowało eksplozją spontanicznych działań para-teatralnych. Po 16:00 Wielki Brat podał mieszkańcom wyniki nominacji. Na wieść o dziewięciu głosach Łukasz zareagował: "Dziękuję za uznanie". Na to "Zołza": "Polecamy się na przyszłość". W kuchni "Ken" podśpiewywał: "Wielki Brat to  wielka ściema, tak naprawdę go tu nie ma. Wszyscy to fałszywe bestie, są fałszywe ich sugestie". Po chwili komentował nominację Kasi Woźnej: "Kaśka 5 głosów... tak ją lubią wszyscy przecież". Kilkanaście minut później "Zołza" komentowała zachowanie Łukasza: "Widzicie jak Ken odreagowuje stres? Poszedł do ogrodu i paznokcie maluje". Wielki Brat wezwał do Pokoju Zwierzeń Łukasza, który musiał wybrać osobę ze swojej drużyny, która nie weźmie udziału w konkurencji. "Ken" po raz drugi wybrał siebie - bał się, że grupa będzie miała pretensje jeśli odsunie kogoś od zadania. W końcu Łukasz zmienił zdanie - postanowił, że w rywalizacji nie weźmie udziału Kasia "Chuda". Po 20:00 rozpoczęła się kolejna bitwa. Drużyny miały do dyspozycji dwie bieżnie, na których musiały przebiec po 50 kilometrów.  Było można się zmieniać dowolną liczbę razy. Wygrywała drużyna, której jako pierwszej udało się przebiec ten dystans. Kasia decyzją Łukasza nie mogła wziąć udziału w rywalizacji - była o tyle bardziej zdenerwowana, że wcześniej w swoim życiu trenowała biegi przez pięć lat. Dodatkowo rozczarowała się faktem, że nominowało ją 5 osób. Gdy rozpoczęła się bitwa, podbiegła do ściany i weszła na dach. Zdenerwowana, krzycząc, uciekła z Domu Wielkiego Brata. Mieszkańcy próbowali ją nakłonić do powrotu. Dziewczyna jednak nikogo nie słuchała. "Jesteś tchórzem!" - krzyczał Paweł. Kasia Janasik nie ukrywała łez. Udała się do Pokoju Zwierzeń, z prośbą by Wielki Brat sprowadził Kasię do Domu. "Młode to i głupie, więc wyszło. Uśmiechnijcie się - to nie pogrzeb" - pocieszał mieszkańców Arek.  Tymczasem bitwa dalej trwała. Wielki Brat wezwał Anię do Pokoju Zwierzeń. Powiedział jej, że Agnieszka "Zołza" nie stosuje się do swoich obietnic i dalej używa wulgarnego słownictwa. Wielki Brat zwrócił uwagę Ani, by doprowadziła do zmiany zachowanie "Zołzy". Gdy sama zainteresowana dowiedziała się o tym fakcie, nie kryła zdenerwowania na "Prezesa". Po przebiegnięciu półmetka zmęczenie zaczyna dawać znać o sobie: "Wyjdę stąd wysportowany Panie, jakbym miał 20 lat" - mówił Arek. Również czerwoni odczuwali trudy biegu. Magda wcierała maść rozgrzewającą w obolałe mięśnie Łukasza, Kasi "Rudej" i Pawła. W końcu po ponad sześciu godzinach biegu zwyciężyli czerwoni. Niebiescy ukończyli bieg pół godziny później. Tymczasem "Frytka" przeżywała wyjście Kasi - samotnie płakała w ogrodzie i kopała szafkę. Postanowiono, że po wyjściu Kasi Woźnej nominacje nie zostaną anulowane. W najbliższą niedzielę decyzją widzów Dom Wielkiego Brata opuści Agnieszka Koziołek lub Łukasz Wiewiórski. "Łukasz badź ze mną szczery. Czy ty jesteś przebiegły i fałszywy czy zapatrzony w siebie?" - zapytała "Frytka" Łukasza. "70 procent tego pierwszego i 30 tego drugiego" - odpowiedział "Ken". "Ale ty przecież jesteś taka jak ja" - dodał. Kasia "Ruda" i Paweł zajęli się pakowaniem walizki "Chudej". Po dzisiejszej konkurencji Piotr miał problem z kolanem, a Arek nie mógł chodzić. Magda zarzuciła Łukaszowi, że popełnił błąd odsuwając Kasię od konkurencji. "Nie zrobiłem tego celowo, kończę temat Katarzyny Woźnej" - uciął "Ken". "Była w szoku, że pięć osób na nią głosowało.  Uważała, że większość ludzi jest tutaj fałszywa" - tak skomentował wyjście Kasi Paweł. "Obwiniam się za jej wyjście, ona była moim motorkiem napędowym, zawsze była przy mnie gdy miałam doła" - powiedziała "Frytka" w rozmowie z Pawłem. Agnieszka "Frytka" nie mogła sobie wybaczyć, że pozwoliła by Kasia wyszła. Paweł Iwuć postanowił "nie być tacy jak inni" i w towarzystwie Łukasza powiedział Agnieszce "Frytce", że ją nominował. Wcześniej dawał jej to do zrozumienia. Agnieszka sądziła, iż jedyny głos dostała od "Kena". Wielki Brat wielokrotnie wzywał Pawła do Pokoju Zwierzeń w tej sprawie. Agnieszka "Frytka" udała się na spotkanie z psychologiem. Magda rozmawiała o "Chudej" - "Jak dopracuje swój głos to na pewno coś z niej będzie, bo bardzo chciała śpiewać". Później Magda opowiadała "Frytce" o rozmowie z "Kenem". "Opowiedział mi, że on tu wszedł, żeby wygrać, a reszta to pospólstwo". "Gdy tu wchodziłam też tak myślałam, ale teraz o tym nie myślę" - odpowiedziała "Frytka". Niebiescy bawili się wspólnie w jacuzzi, a Andrzej robił masaż Magdzie.





Dzień 32, środa, 3 kwietnia 2002
W środę mieszkańcy przeżywali jeszcze ubiegło dniowe wyjście Kasi - zastanawiali się czy wyjechała już z Warszawy i czy nie żałuje swojej decyzji. Arek wyznał, że traktuje swój pobyt w Domu Wielkiego Brata w 50% jak zabawę a w 50% jak pracę. Wielki Brat ogłosił trening przed zbliżającą się bitwą. Do ogrodu zostały dostarczone dwie ławki, na których domownicy mieli poćwiczyć umiejętność utrzymywania równowagi. "Zołza" obawiała się o to, że nowa bitwa będzie przeprowadzana na dużej wysokości i ze względu na swój lęk wysokości nie będzie mogła wziąć w niej udziału. "Zołza" powiedziała, że jest teraz w komfortowej sytuacji - "Albo w niedzielę ja wyjdę, albo kwas wyleci". Ania udała się do Pokoju Zwierzeń. Poinformowała Wielkiego Brata, że Piotr nie może chodzić - ma problem z łękotką. Wcześniej był u niego lekarz, teraz Ania prosiła o zwolnienie Piotra z rywalizacji. Wkrótce mieszkańcy udali się na pole bitwy. Najpierw jednak Łukasz musiał wylosować jedną osobę z drużyny czerwonych, która nie weźmie udziału w walce. "Ken" wylosował sam siebie. Tym razem drużyny musiały stoczyć ze sobą pojedynek na wysokości - dwie osoby z przeciwnych drużyn musiały wejść na wąską - 70 centymetrową kładkę. Kładka znajdowała się na wysokości 6 metrów. Przeciwnicy musieli jak najdłużej utrzymać równowagę i za pomocą specjalnego kija zrzucić rywala. W bitwie Andrzej wygrał z Kasią "Rudą". Paweł musiał zmierzyć się z Agnieszką "Zołzą". Postanowił jednak nie walczyć z nią. Agnieszka musiała pokonać swój lęk wysokości - weszła na kładkę, a później z Pawłem chwyciła się za ręce-  oboje skoczyli na dmuchaną poduchę. Później do konkurencji stanęły Ania i Agnieszka "Frytka". Dziewczyny bały się wysokości. "Frytkę" bardzo rozbolała głowa, dlatego obie zrezygnowały z walki skacząc w dół. Martyna Wojciechowska poinformowała, że Wielki Brat wyciągnie konsekwencje z odmówienia walki. "Zołza" cieszyła się z postawy Pawła. Na koniec do rywalizacji stanęli Arek i Magda. Choć Magda bardzo się bała, Arek był bezwzględny i strącił ją z kładki. Po powrocie do Domu Wielki Brat ogłosił wynik konkurencji. Tym razem z wynikiem 2:0 wygrali niebiescy. Ogólny stan rywalizacji w tym tygodniu wynosił 4:1. Po podaniu wyników bitwy Wielki Brat ogłosił specjalny komunikat. Dotyczył on naruszenia regulaminu przez Pawła Iwucia. Wielki Brat podjął decyzję, że ze względu na to, iż Paweł nie był jedyną osobą która rozmawiała o nominacjach, tym razem sprawa zakończyła się na poważnym ostrzeżeniu. Później niebiescy dyskutowali w swojej sypialni. Zgodnie z zasadą ich drużyny - jeden za wszystkich wszyscy za jednego - wspólnie krytykowali i śmieli się z "Kena". Agnieszka snuła Arkowi swoje plany związane z Kenem i uwagi dotyczące jego zachowania podczas bitwy na bieżniach - "Wczoraj przy bieżniach- widziałeś jak on spękał na tym podwórku. Niewiele wystąpił, ja tylko czekałam na jedno krzywe słowo - tam centralnie ja prowokowałam" - stwierdziła Agnieszka. "W sumie trzeba było dać spokój to byś zdrowsza trochę była" - skomentował Arek. "Jak mnie pedał wyprowadzi z równowagi ile zajmie ochronie wejście tu?" - zastanawiała się głośno Aga. "A jakby Ci oddał?" - pyta Arek. "Daję ci  gwarancję, że nie byłby w stanie. I uwierz mi - wiem co mówię" - zapewniała Agnieszka. "Jedyny frajer, który tu przeszkadza, przez niego wszystko się sypie. Albo ja będę w Dom, albo chwasta stąd wypieprzę" - dodała. "Zołza" żartowała, że drużyna przy niej chamieje. Wieczorem "Ken" wykorzystywał Magdę do ćwiczeń gimnastycznych - podnoszenia ciężarów. Przyglądający się mieszkańcy komentowali ze śmiechem ich ćwiczenia. Później, podczas rozmowy z "Frytką", Magda narzekała, że nikt jej nie kocha. Jako dowód podała to, że na rzeczach, które czekają na nią w spiżarni zawsze jest napisane: "Magdalena", podczas gdy na przykład na lekarstwie dla Jędrka widnieje: "Jędruś". Wielki Brat zwrócił uwagę domownikom, że nie stosują się do zakazu nie używania wulgaryzmów. Podczas rozmowy, Ania  powiedziała, że lekarz radził jej aby wyjęła sobie śrubę, która pozostała jej po przeprowadzonej pięć lat temu operacji - kość zrośnie się i będzie miała mocniejszą nogę. Agnieszka "Zołza" zwierzyła się Ani - "Czuję, że w niedzielę wychodzę". "No przestań tak mówić, bo się tylko denerwuję. Jak ty wyjdziesz to znaczy, że coś jest nie tak i wtedy zacznę się denerwować" - odpowiedziała "Barbie". Tymczasem Andrzej robił Magdzie masaż. Drużyna niebieskich postanowiła zrobić mu dowcip i rozebrać jego łóżko. "Harnaś" jednak był zajęty - długo nie przychodził do sypialni - Magda była zajęta masowaniem jego pośladków. Jakiś czas później Paweł, "Frytka" i Magda okładali się ręcznikami. Walka trwała długo, a zakończyła się na przywiązaniu do siebie Magdy i Andrzeja.





Dzień 33, czwartek, 4 kwietnia 2002
Rankiem Ania opowiadała, że Piotrek z Jędrkiem wmówili jej wczoraj wieczorem, że odbędzie się jeszcze jedna nocna bitwa. "Nie mogłam przez to spać" - żaliła się. "Frytka" była w bardzo dobrym humorze - podczas porannej toalety wesoło podśpiewywała na golasa. Później chciała zapalić papierosa, jednak obawiała się o swoje zatoki i wolała nie wychodzić do ogrodu (przegranym nie wolno palić papierosów w Domu). "To dmuchaj przez dziurkę" - sugerowała jej Magda. Magda i Jędrek spędzali czas razem. "Ktoś powinien dać mi przynajmniej jakiś mały dowód sympatii" - Jędrek milczał. "Jak nie, to nie!" - powiedziała obrażona Magda. "Ken" także zażywał słonecznej kąpieli, śmiał się z ciepłego ubioru "Frytki", która nie wytrzymała i wyszła do ogrodu na papierosa. Oboje rozmawiali o Kasi Woźnej. "Frytka" żałowała, że  Kasia opuściła Dom. Magda postanowiła zamówić dla Jędrka obiad z restauracji. Piotr i Agnieszka "Frytka" leżeli od jakiegoś czasu przytuleni. "Frytka" powiedziała, że przestała ją boleć głowa. "Jesteś moim lekarstwem" - mówiła czule do Piotra. "Zołza" zastanawiała się, kto głosował na nią podczas pierwszych nominacji. Arek odpowiedział, że nie może mieć oto do nikogo pretensji - "Przecież takie są reguły". "Zołza" szybko dodała: "Ale ja też nie mam pretensji, chciałabym jednak wiedzieć". Wkrótce domownicy udali się na pole bitwy. Tym razem zadanie polegało na grze w "mini golfa". Każdy z zawodników miał po jednym uderzeniu. Każda drużyna miała swoją piłeczkę, uczestnicy uderzali w piłkę na przemian. Żeby obudzić w zawodnikach większego ducha rywalizacji Wielki Brat umieścił w  wyznaczonych dołkach nagrody. W wyniku losowania zdecydowano, że grę rozpoczyna drużyna niebieskich i to właśnie oni dzięki trafieniu Piotrka zdobyli pierwszy dołek. Chwilę później ta sama sztuka udała się "Kenowi". "Zołza" uderzyła piłkę bardzo mocno - piłeczka ominęła dwa dołki i wylądowała w wodzie. W następnej kolejce Jędrkowi udało się wybić piłkę z wody. Natomiast dzięki bardzo dobremu uderzeniu Pawła, czerwoni zdobyli kolejny dołek i ukrytą w nim nagrodę - kosz z owocami i słodyczami. Niebiescy stracili kilka uderzeń na zdobycie drugiego dołka. Kilka osób przekonało się o tym, że wybicie piłki z wody nie jest łatwe, jednak czerwonym udało się i zaliczyli trzeci dołek - otrzymali kolejną nagrodę: 100 sztuk papierosów. Na ostatnim dołku, dzięki świetnemu uderzeniu Jędrka niebiescy niespodziewanie  uzyskali przewagę i po uderzeniu Arka zdobyli ostatni dołek, czym zapewnili sobie zwycięstwo w całej konkurencji. Ukrytą nagrodą w ostatnim dołku był kosz z kosmetykami - co niezwykle ucieszyło "Barbie". Po powrocie do Domu, Wielki Brat ogłosił wynik bitwy. Mimo, że czerwoni zdobyli więcej nagród, to zwycięstwo przypadło drużynie niebieskich. Ogólny stan rywalizacji w tym tygodniu wynosił 4:2 dla czerwonych. W nagrodę za dobry strzał Wielki Brat przygotował dla Andrzeja niespodziankę. W Pokoju Zwierzeń mógł on telefonicznie porozmawiać z Michałem Figurskim, dziennikarzem radia RMF-FM i na antenie zadedykować piosenkę swoim najbliższym. Później "Ken" zaproponował Jędrkowi wymianę części papierosów na wybrane kosmetyki z kosza niebieskich. "Barbie" była świadkiem tej rozmowy i  zdecydowanie sprzeciwiła się takiej wymianie, uważając, że to jej, jako kapitanowi, przysługuje prawo do podejmowania takich decyzji. Łukasz rozmawiał z "Frytką" o podziale "łupów" zdobytych w bitwie - "Wtrąca się jak prymityw". "Ken" zwrócił się do Pawła, że denerwuje go zachowanie Ani, która jego zdaniem nie powinna mieszać się w ustalenia poczynione z Jędrkiem. "Barbie" niedokładnie usłyszała słowa Łukasza - uważała, że nazwał ją prymitywem - "Prymitywa szukaj u siebie w domu, a mnie nie nazywaj prymitywem". "Ludzie, facet szarpiący się o kosmetyki. Chcę do domu" - włączyła "Zołza". Wielki Brat postanowił, że w związku emocjami towarzyszącymi ewentualnej wymianie nagród, drużyny nie mogą ich między sobą wymieniać. Później Łukasz siedział przygnębiony i szeptem, przybliżając mikrofon do ust powtarzał - "Zadaję sobie to pytanie: czy ja muszę się tak męczyć". "Frytka" pocieszała "Kena". Łukasz martwił się, że w przyszłym tygodniu znowu wszyscy go nominują - był pewien, że w najbliższą niedzielę Dom opuści "Zołza". Magda zwróciła uwagę Łukaszowi, żeby po niej nie jeździł, gdyż niszczy ludzi. Agnieszka "Frytka" postanowiła wyciągnąć dłoń w kierunku Łukasza - zdawała sobie sprawę z jego ciężkiej sytuacji w Domu. "Jestem z tobą niezależnie co się wydarzy" - Aga zadeklarowała swoją przychylność Łukaszowi. "Ken no wiesz, jestem kobietą i wiem, że ona traktuje cię jak coś, czego nie można mieć" - "Frytka" starała się wytłumaczyć "Kenowi" podłoże niechęci "Zołzy" do niego. "Jeśli wyjdę to w poniedziałek będę z megafonem" - powiedział Łukasz. Do spacerującej pary dołączył Paweł  i to właśnie on zauważył piłeczkę tenisową, która utknęła w mechanizmie ogrodowej markizy. Przekazał znalezisko Łukaszowi i zawołał Jędrka na oględziny, których dokonał razem z "Frytką". Po chwili namysłu Łukasz poszedł do Pokoju Zwierzeń, gdzie zostawił piłeczkę podkreślając, że nie przeczytał słów na niej zapisanych. Piłeczka stała się sensacją w Domu, a Magda, Jędrek i Piotrek szczególnie chcieli wiedzieć jakie słowa były zapisane na piłeczce. "Może niewyraźnie przeczytałeś?" - pytała zawiedziona Magda, gdy Paweł zwrócił uwagę na szczególny sposób zapisu słów na piłce, bardzo trudny jego zdaniem do odczytania. "Było tak napisane, że nie dało się odczytać" - utrzymywał Paweł. Łukasz natomiast stwierdził, że na piłeczce widniał napis "głodni". Słowa Łukasza nie zostały  potraktowane poważnie. Później Agnieszka "Frytka" powiedziała do "Kena: "Nie może się tak stać, że ty wyjdziesz". "Ken" doszedł do wniosku, że mieszkańcy zachowują się źle w stosunku do niego, gdyż mu zazdroszczą. Jędrek zagrzewał drużynę do walki. Nie chciałby stracić dostępu do lodówki. "Ja jestem przygotowana na przeprowadzkę" - "Zołza" nie bała się ewentualnej porażki. Podczas gdy przegrani już spali, drużyna niebieskich spędzała czas na rozmowach. Arek stwierdził, że nie lubi Magdy i nic nie zmieni jego poglądów na jej temat. Andrzej dodał, że Magda lubi dominować, a on "nie lubi kiedy baby nim rządzą". Agnieszka "Zołza" po powrocie z Pokoju Zwierzeń opowiedziała, że Wielki Brat zapytał ją dlaczego nazywa "Kena" pedałem. "Bo on jest pedałem" - odpowiedziała.





Dzień 34, piątek, 5 kwietnia 2002
W piątek pogoda nie sprzyjała opalaniu. Ania zajęła się robieniem makijażu - codziennie zajmuje jej to około dwóch godzin. Przedpołudnie mieszkańcy spędzili w salonie. Ania, Magda i Paweł zastanawiali się, jak wiele z ich życia można obejrzeć w Internecie. "Barbie" zwierzyła się, że podczas pierwszej edycji programu "Big Brother" sama szukała w sieci zdjęć rozebranego Gulczasa. Łukasz rozmawiał z Pawłem o "Frytce". Paweł powiedział, że nadal jej nie ufa, stwierdził że jest fałszywa. Łukasz z kolei odpowiedział, że nie wierzy w jej intencje - "Przychodzi i się podlizuje". Agnieszka "Frytka" opowiedziała Łukaszowi, że rozmawiała o nim z Anią: "Stwierdziła, że też nie chce żadnych awantur". "Ken" nie wierzył w szczerość "Barbie" - "Teraz nie chce, bo się boi że Zołza w niedzielę wyleci". Zbliżał się czas  bitwy tygodnia. Drużyny miały do pokonania pole minowe. Kapitanowie byli wyposażeni w wykrywacz metalu - musieli bezpiecznie przeprowadzić pozostałych i znaleźć tablice, na których znajdowały się napisy. Należało ułożyć z nich hasło. O zwycięstwie decydował czas wykonania zadania. Dla utrudnienia zadania, na polu bitwy umieszczono wybuchające pociski i świece dymne. Jako pierwsi do zadania przystąpili niebiescy. Ich hasło brzmiało: "Big Brother - Bitwa: Niebiescy", a czas wyniósł: 29 minut i 59 sekund. Po nich na pole bitwy udali się czerwoni. Zadanie wykonali w czasie 21 minut i 52 sekund, a hasło brzmiało: "Big Brother - Bitwa: Czerwoni". Po zakończeniu rywalizacji Wielki Brat zwołał wszystkich przy stole. Zwycięzcami bitwy tygodniowej zostali niebiescy - zdobyli 5 punktów. Wielki Brat  ogłosił, że zwycięzcami tygodnia jest drużyna czerwonych z wynikiem 9:2. Wkrótce odbyła się zamiana sypialni. Po przeprowadzce przyszedł czas na porządki. Łukasz przygotował łazienkę. "Frytka" ponownie rozmawiała z Anią o wczorajszej kłótni, starała się załagodzić napięte stosunki między kapitanami drużyn - "Wiesz będę starała się pomóc Łukaszowi, Agnieszka i tak już jest na niego cięta. To jest zupełnie niepotrzebne". Ania doceniła starania Agi - "To może być, dzięki tobie, super chłopak". Na sofach mieszkańcy oczekiwali na zakupy. Przypominali sobie początki pobytu w Domu. "W pierwszy dzień niedziela, mordobicie, nikt nie wie o co chodzi" - Paweł żartował razem z Arkiem. Wkrótce przyszła pora na sklepik. Każdy jeden punkt zdobyty w bitwach podczas tygodnia oznaczał 50 złotych. Drużyna  niebieskich miała do wydania 100 zł, a czerwonych - 450 zł. Drużyna zwycięzców jako pierwsza przystąpiła do zakupów. Łukasz w ostatniej chwili przed upływem czasu przeznaczonego na zakupy zabrał orzeszki. Szybko okazało się, że drużyna przekroczyła swój budżet. Magda i "Ken" postanowili ukryć orzechy - powód całego zamieszania. Oboje schowali je pod matą. Wielkiemu Bratu nie umknął ten szczegół. Zgodnie z regulaminem drużyna musiała oddać produkty o wartości przekroczonej kwoty oraz dwa wskazane przez Wielkiego Brata. Czerwoni zdecydowali się oddać orzechy. Wielki Brat zabrał natomiast jedną butelkę piwa i ciastka. Potem zakupów dokonali niebiescy. Po wizycie czerwonych, w spiżarni nie pozostało wiele produktów. Przegrani bezbłędnie wydali sumę jaką dysponowali, dzięki czemu mogli wybrać dodatkową rzecz. Ania "Barbie" zdecydowała się na samo opalacz. Tymczasem Kasia "Ruda" była zawiedziona faktem, że przez Łukasza nie otrzymała farby do włosów. Dziewczyna nie kupiła jej podczas zakupów, gdyż myślała, że otrzyma ją jako dodatkowy produkt. Wkrótce drużyna czerwonych powiesiła nową punktację na drzwiach Pokoju Zwierzeń. Agnieszka "Frytka" była bardzo pobudzona - przygotowywała sobie kąpiel. Niespodziewanie w drzwiach łazienki pojawił się Paweł. "Frytka" nie miała nic przeciwko jego wizycie - tańczyła przed nim nago. Po wyjściu Pawła, Agnieszka uwodziła kamery i tańcowała nago pijąc szampana. Andrzej był zdenerwowany zachowaniem Łukasza. Powiedział do "Zołzy" - "Wcześniej byłem przeciwny bicia pedałów, ale teraz już nie". "Zołza" stwierdziła, że decyzją widzów Łukasz zostanie w Domu, a ona wyjdzie. "Frytka" już po raz drugi, w czasie tego wieczoru, wzięła kąpiel. "Chce mi się kochać, chce mi się uprawiać seks" - mówiła do siebie. I znów w łazience pojawił się Paweł. Agnieszka złożyła mu propozycję - "Chcesz się ze mną wykapać? Zapraszam". Paweł nie zdecydował się na wspólną kąpiel i wyszedł. Później Agnieszka "Frytka" udała się do salonu. Przez cały wieczór zachowywała się coraz bardziej prowokująco. Chodziła po Domu ubrana w biały szlafrok, tańczyła przed Łukaszem. Nie mając na sobie bielizny dawała mu do zrozumienia na co ma ochotę. "Ken" leżał na podłodze i patrzył jak Agnieszka rozchyla nogi. Później "Frytka" usiadła na Łukaszu i robiła mu masaż. Mieszkańcy nie ukrywali swojej niechęci do "Kena" i wręcz go przy nim obgadywali. "Moglibyście ciszej rozmawiać?"- zapytał Łukasz. "To wyjdź i nie słuchaj" - odpowiedział Piotr. Kasia "Ruda" opowiadała o swoim mężu alkoholiku. Wszyscy byli zdenerwowani na "Kena", nikt prócz "Frytki" i Pawła nie odzywał się do niego. Łukasz namawiany i prowokowany nie zdecydował się na wspólną kąpiel z Agnieszką. Cały wieczór zastanawiał się co zrobić w tej sytuacji- chciał nawet zapytać o radę Wielkiego Brata. "Jak masz się czuć wykorzystany to nie idź" - poradził mu Andrzej. Po wygłupach i konsultacjach "przez sex telefon" jak postąpić z "Frytką", Łukasz trafił z nią ostatecznie do łazienki. Aga, ubrana w biały fartuch, pończochy i gumowe rękawiczki postanowiła zabawić się z nim w doktora.





Dzień 35, sobota, 6 kwietnia 2002
Po przebudzeniu "Frytka" myła jacuzzi i sprzątała rozbite szkło - pozostałość po nocnych szaleństwach z "Kenem". W tym czasie Paweł bez skrępowania korzystał z prysznica. Agnieszka "Zołza" od ubiegłego dnia nie mogła doprosić się o tabletki - miała mocny kaszel. Po powrocie z Pokoju Zwierzeń powiedziała, że "Prezez" zapytał ją, czy jej choroba nie jest symulowana. To już nie pierwszy przypadek, kiedy domownicy nie mogą doprosić się o lekarstwa. Ania "Barbie" zamierzała wziąć prysznic. "Zołza" postanowiła zadbać o jej prywatność - "Niunia, tam jest zakaz wjazdu do ciebie, wszyscy wiedzą". Jędrek stwierdził, że i tak widział już "Barbie" nago. "Ale będzie miała przynajmniej komfort" - powiedziała "Zołza". "Komfort? Taki, ze przed kamerą będzie świeciła gołym tyłkiem!" - dodał Andrzej.  Piotrek i Arek pytali Magdę, Kasię "Rudą" i Anię o porady kosmetyczne dla "młodych kobiet, ewentualnie w ciąży". Bawili się znakomicie prowadząc rozmowę w formie programu telewizyjnego. Kasia i Ania dzieliły się swoimi doświadczeniami w sprawach macierzyństwa. Magda bardzo uważnie słuchała wszystkich informacji na ten temat - wielokrotnie już wspominała, że chciałaby mieć dzieci. Później Kasia zajęła się wyglądem Piotra. Farbowała mu włosy - robiła pasemka, a następnie pomagała i doradzała przy goleniu. "W mordę jeża, co tu się dzieje!" - komentował Arek. Andrzej uciął sobie drzemkę. Po przebudzeniu zauważył, że ma pomalowane paznokcie u nóg. Bardzo się zdenerwował, chciał ukarać winnego - "Barbie, a ty za to, że lakier dałaś!". Podczas późniejszej rozmowy w ogrodzie Andrzej obiecał  "Zołzie", że jeżeli to ona wyjdzie w niedzielę, będzie tępił "Kena". "Ciekawe czy ktoś jeszcze wyjdzie przez ten dach stąd?" - zastanawiał się Jędrek. "Ja nie będę powtarzała niczyjej drogi ucieczki" - oświadczyła Agnieszka "Zołza". Powiedziała też Jędrkowi, że ma w nim oparcie i wie, że może na niego liczyć - tak jak mogła liczyć na Wojtka, kiedy był jeszcze w Domu. "Jestem najbardziej zadowolona z tego, że obojętnie czy jutro ja wyjdę czy nie, to Ken i tak nie będzie miał życia tutaj" - z satysfakcją w głosie "Zołza" zwierzyła się Jędrkowi. Wieczorem Wielki Brat puścił domownikom muzykę. Agnieszka "Frytka" zaczęła uwodzić kamery, a następnie płakać i tańczyć. Później "Ken" powiedział, że chciałby w niedzielnym programie uścisnąć dłoń Wojtkowi Glancowi i Irkowi Grzegorczykowi. Dla Agnieszki  "Frytki" taka sytuacja jest niewyobrażalna. "Ale ty nie możesz stad wyjść!" - powiedziała. Wielki Brat wezwał na pole bitwy "Kena" i "Zołzę". Pozostali mieszkańcy przebywali w Domu - nie wiedzieli, co się dzieje. Zastanawiali się, po co Wielki Brat ich wezwał i czy "Zołza" i "Ken" pozostawieni sam na sam nie zrobią sobie krzywdy. Realizatorzy chcieli przeprowadzić zagrywkę pomiędzy dwójką nominowanych do niedzielnego "Ringu". "Zołza" powiedziała, że nie będzie poniżać siebie, ani nikogo innego, tylko dlatego, że realizatorzy jej tak każą. W końcu jednak zgodziła się. Oboje nominowani powiedzieli sobie co im się w nich nie podoba. Po pewnym czasie "Zołza" i "Ken" wrócili do Domu cali i zdrowi - wszyscy odetchnęli z ulgą. Wielki Brat wezwał do ogrodu mieszkańców. Tam urządził im pedagogiczną wycieczkę po Domu. Wytłumaczył, że skrzynka z narzędziami blokuje dostęp do gaśnicy. Mieszkańcy musieli odsunąć ją od ściany. W rzeczywistości Wielki Brat obawiał się kolejnych ucieczek. Kolejnym punktem wycieczki stały się drzwi spiżarni. Wielki Brat wytłumaczył, że to przez nie należy opuszczać Dom. "Frytka" powiedziała,  że czuje się zagubiona w tym wszystkim, co dzieje się w Domu Wielkiego Brata. Dziewczyna nie wiedziała nawet jak określić swój stosunek do Łukasza. "Sama nawet nie wiem, co czuję. Nie da się tak do końca cię lubić ani nie lubić" - powiedziała "Kenowi". Paweł w rozmowie z Agą "Frytką" przyznał, że ceni jej szczerość w pewnych sprawach m.in. to, że nie ukrywa swoich upodobań. "Frytka" - "Jestem nimfomanką i dlaczego miałabym się tego wstydzić. Denerwuje mnie zakłamanie ludzi w tych sprawach. Przecież wszyscy to robią - w końcu jakoś się rodzą". Późną nocą w okolicach Domu Wielkiego Brata zaczęły wybuchać fajerwerki. Mieszkańcy próbowali odgadnąć, z jakiej to okazji - "Może tutaj gdzieś w okolicy jest wesele?", "A może to jest już Nowy Rok. Tyle już tu siedzimy i śnieg zaczął padać".  "Szczęśliwego Nowego Roku!" - krzyczeli. "Barbie" próbowała przebrać się do snu. Panowie przeszkadzali jej, usiedli obok niej i obserwowali jej poczynania "Ej! Zawołajcie jeszcze chłopaków!" - krzyczał Jędrek. Już niemal tradycją stało się, że po ogłoszeniu ciszy nocnej dla przegranych, Magda przychodzi do sypialni niebieskich i robi masaż Jędrkowi, później role odwracają się. Tymczasem "Zołza" pospisywała numery telefonów do członków swojej drużyny. Czerwoni szykowali się  do snu. Paweł golił Łukaszowi szyję. Potem "Ken" chodził nago w obecności Kasi "Rudej" i Agnieszki "Frytki". "Zołza" stwierdziła, że bardzo chciałaby wyjść z Domu- była chora i strasznie się męczyła. Poza tym tęskniła do bliskich. Czerwoni postanowili kolejny raz spróbować wywołać ducha, tym razem wzywaną postacią był John Lennon. Łukasz pełnił funkcję mistrza ceremonii - chciał się dowiedzieć, czy to on w niedzielę opuści Dom Wielkiego Brata. W pewnym momencie Paweł osunął się na ziemię. Kasia, Aga i Łukasz byli osłupieni. Nie wiedzieli, co się dzieje - tymczasem Paweł po prostu nie wytrzymał ze śmiechu. Wkrótce mieszkańcy zaczęli kłaść się spać.





Dzień 36, niedziela, 7 kwietnia 2002
Niedziela była dniem ogłoszenia decyzji telewidzów. Agnieszka "Zołza" rozmawiała z Arkiem w ogrodzie. Dziewczyna stwierdziła, że na pewno ona opuści Dom, gdyż "Ken" robi show dla TVN, jakby go zabrakło - byłaby cisza. Chciała wygrać z nim rywalizację, jednak to nie od niej zależał jej wynik. "Najbardziej mi żal Anii, bo się bardzo przywiązałyśmy do siebie, mam w niej oparcie i ona we mnie" - dodała. "Nie martw się, zaopiekujemy się nią dzień, dwa i jej przejdzie"- uspokoił "Zołzę" Arek. Później oboje rozmawiali o Karolinie. Arek powiedział, że gdy "Biedronka" weszła do Domu nie zachowywała się naturalnie. Jej pobyt był grą, dużo bluźniła i rodzice z tego powodu ją zabrali - sądził. "Zołza" stwierdziła, że Andrzej nie może pozbyć się kompleksu Wojtka i chce zawsze być górą. Arek: "Zawsze grał pierwsze skrzypce u siebie, to mu ciężko się zmienić". "Barbie" opowiadała wszystkim swój sen. Śniło jej się, że tym razem na polu bitwy wszystko odbywało się według nowych reguł - można było nawet zginąć. W jej wizji pojawił się między innymi Wojtek Bernacki, który pomógł jej w niebezpieczeństwie. Wielki Brat puścił mieszkańcom muzykę. "Zołza" i "Ken" udali się na rozmowę. "Każdy na każdego jechał bez sensu. Zrobili z tego aferę, jak stąd wyjdę to zamknę mordę" - stwierdziła "Zołza". "Był sobie program, była sobie gra - co zrobiliśmy to powinno zostać tu i już. Będziemy spotykać się pewnie po wszystkim przez dwa lata" - odpowiedział Łukasz. "Ty wiesz, że i tak ja wyjdę" - powiedziała Agnieszka. "Ken" nie był tego taki pewny. Stwierdził, że już odniósł zwycięstwo. Dodał, że jest mu obojętne czy wyjdzie, czy zostanie - i tak pewnie będzie za tydzień nominowany. "Nie mam ci niczego za złe" - dodał. "I vice versa. Jest czysto." - odpowiedziała "Zołza". Wyjawiła "Kenowi", że ubiegłego dnia obudziła się, jak mówił, że tęskni za swoim bratem. Dodała, że rozumie jego zachowanie po przejściach jakie miał z ojcem. Gdy Agnieszka odeszła, "Ken" śmiejąc się, powiedział sam do siebie "Co za dziwne porozumienie". Po chwili podszedł do niego Paweł. Łukasz powiedział mu o przeprosinach "Zołzy". "Coś jej się w głowie upatrzyło w moim zachowaniu. A ja nie jestem gejem i mam normalną, kochaną rodzinę" - dodał. Uznał też, że "Zołza" dobrze się zachowała, choć pewnie musiała przejść rozmowę z "Frytką". "Ken" był bardzo zdenerwowany wynikiem nominacji, jednak starał się tego nie okazywać - "Nie mogę  powiedzieć, że nie przeżywam tego wszystkiego, bo gotuje się we mnie" - zwierzył się Pawłowi. Agnieszka "Frytka" szepnęła do kamer: "Żałuję, że oddałam na niego głos". Łukasz udał się wziąć prysznic. "Życzę wszystkim takiego życia jak mam ja. Niczego nie żałuję" - mówił do kamery, robiąc sto pompek. "Ostatnie sto pompek w Domu Wielkiego Brata" - dodał. Wieczorem nie zostały ogłoszone wyniki tygodniowego głosowania telewidzów. Walka pomiędzy Agnieszką "Zołzą" i Łukaszem "Kenem" była niezwykle zacięta - należało policzyć każdy głos. Dlatego też Wielki Brat ogłosił, że decyzja dotycząca wyjścia jednego z mieszkańców zostanie podana w poniedziałek wieczorem. Najbliższe godziny mieszkańcy spędzili jeszcze w starym gronie. Agnieszka "Zołza" zareagowała na tą wiadomość  bardzo nerwowo. Miała już dość zabaw z Wielkim Bratem - "Chciałabym wiedzieć co i jak, nie chce mi się czekać". Dziewczyna udała się do Pokoju Zwierzeń i ogłosiła, że chce opuścić Dom. "Nie chcesz się dowiedzieć czy widzowie cię akceptują? Poczekaj do jutra" - próbowała uspokoić "Zołzę", Ania. "Sram na akceptację, nie zależy mi"– odpowiedziała Agnieszka. Po kolacji dla zwycięzców przyszedł czas na posiłek dla przegranych. Niebiescy nie chcieli go jednak jeść - powiedzieli, że dostarczone paluszki rybne są popsute i śmierdzą. "Barbie" poszła na skargę do Wielkiego Brata. Andrzej nie wierzył, że ktokolwiek z nominowanych w poniedziałek opuści Dom - "Gdyby ich zostawili jeszcze tydzień to by było zagranie poniżej pasa, wtedy wszyscy powinniśmy wyjść, no nie?" - pytająco patrzył na "Frytkę". "Ja nie  wiem, zgłupiałam dziś" - odpowiedziała zmieszana Agnieszka. Ania pocieszała "Zołzę", a "Frytka" kąpiącego się z Pawłem Łukasza. Po kilku minutach Paweł zostawił ich samych w jacuzzi. Magda rozmawiała z Andrzejem na sofach. Magda - "Ciekawa jestem kto na mnie głosował". Jędrek: "Tak? A po co? A jakbyś dostała 5 głosów?". "Chciałabym wiedzieć czy jestem do odstrzału"- odpowiedziała Magda. Później Andrzej i Piotr przystąpili do pracy nad stworzeniem z papieru toaletowego napisu "Niebiescy The Best", który umieścili w ogrodzie. Na koniec cała drużyna odbiła swoje dłonie na drzwiach w ogrodzie. Po tym wydarzeniu Łukasz powiedział do Pawła, że zmieni napis na "Niebiescy Not Best".





w górę

© 2002-2024 Showmag.info